czwartek, 30 kwietnia 2020

Z cyklu "Ciekawe miejsca" - Rezerwat Hubale

Suseł Perełkowany - fot. Krzysztof Kurzępa (zdjęcie za zgodą autora)
Kolejny dzień pięknej wiosennej pogody. Rankiem jeszcze troszkę marcowego chłodu, ale tuż po południu mogłem wyruszyć na kolejny dzień rowerowej wędrówki po Trasie Rowerowej Gminy Zamość. Tym razem, wybrałem krótką przejażdżkę do Rezerwatu Hubale.
Wyruszyłem z Rynku Wielkiego w kierunku miejscowości Płoskie. Tam nieopodal stacji paliw skręciłem w lewo by następnie mijając po prawej tereny Aeroklubu Zamojskiego z lotniskiem skręcić prawo i przejechać przez miejscowość Mokre. Samo lotnisko, tego dnia nieco opustoszałe. Kilka płatowców i szybowców :wygrzewało" się w wiosennym słońcu. Dalej przez miejscowość, po płaskim terenie Padołu Zamojskiego przejechałem jeszcze kilkaset metrów. By po lewej stronie drogi ujrzeć piękną przydrożną kaplicę.
Kaplica św. Antoniego w Mokrem - fot. Tomasz banach
Jak czytamy na tablicy informacyjnej ustawionej w obrębie kapliczki: "Neogotycka kaplica pod wezwaniem św. Antoniego została wybudowana w 1905 roku z fundacji Marii i Jana Lipczyńskich - dzierżawców folwarku wchodzącego w skład Ordynacji Zamojskiej. Grunt pod kapliczkę podarował mieszkaniec Mokrego Marcin Łyś, syn Kazimierza, z żoną Anielą.
Kaplicę wzniesiono na planie prostokąta. Ceglane, oskarpowane elewacje udekorowano fryzem arkadowym. Dwuspadowy dach zwieńczono schodkowymi szczytami. W jednej z wieżyczek znajduje się dzwon, którego głos zwoływał mieszkańców na nabożeństwa majowe. W niszy w szczycie kaplicy widnieje figura św. Antoniego trzymającego na lewym ręku Dziecię Jezus, w prawym kwiat lilii - symbol czystości. Wewnątrz, w centralnej części kaplicy, znajduje się obraz św. Antoniego z Dzieciątkiem Jezus oraz figurka i obrazy religijne ofiarowane przez mieszkańców. 
W niszy kaplicy widoczna figura św. Antoniego - fot. Tomasz Banach
Takie przedstawienie Świętego nawiązuje do opowieści przypisywanej hrabiemu Tiso, właścicielowi dóbr Camposampiero. Według tej opowieści hrabia, przyjaciel św. Antoniego, zaprosił go na odpoczynek do swoich włości, po tym jak Święty w ciągu Wielkiego Postu przez 40 kolejnych dni głosił w Padwie kazania. Gospodarz często odwiedzał swojego gościa. Pewnego razu, zaglądając do pokoju przyjaciela, ujrzał jak niezwykłej piękności Dziecię uśmiecha się i przytula do Świętego. Było to Dzieciątko Jezus. Hrabia szybko usunął się, ale Święty zorientował się, że Tiso widział Dzieciątko, poprosił by nikomu nie mówił co zobaczył. Hrabia dopiero kilka lat po śmierci św. Antoniego, czując się już zwolnionym z przyrzeczenia, opowiedział o tym zdarzeniu. Święty wypraszał ludziom liczne łaski i cuda za życia na ziemi, a jeszcze więcej po swej śmierci. Jest patronem sierot, więźniów, rozbitków, bezpłodnych kobiet, poborowych, ceramików, posłańców. Patronuje wszystkiemu co warto odnaleźć. Jest wzywany przez wiernych, by odnaleźć zagubione lub ukradzione rzeczy, a także w przypadku bezpłodności w małżeństwie.
Widok na Rezerwat Hubale od strony lasu - fot. Tomasz Banach
Na wyposażeniu kaplicy jest krucyfiks ofiarowany przez Stefanię Lipczyńską w 1906 roku. Po południowej stronie kaplicy znajdziemy figurę z piaskowca z wyrytą inskrypcją "Boże błogosław nas 1936 r.". Została ona uszkodzona przez niemieckiego okupanta podczas II wojny światowej. Kaplicę otacza kamienny mur z żelaznymi, dekoracyjnymi elementami, wykonanymi przez mieszkańców w latach 90-tych XX wieku. W 2018 roku został ukończony remont kaplicy przeprowadzony w ramach funduszu sołeckiego sołectwa Mokre". 
Po obejrzeniu i "obfotografowaniu" kapliczki siadłem z powrotem na rower i pojechałem w kierunku Rezerwatu Hubale. Tu przyszedł czas na kolejną przerwę w podróży. Ten rezerwat zawsze szczególnie mnie pociągał.  Oddalony o kilka kilometrów od Zamościa, urzeka swoim położeniem na skraju iglastego lasu. Warto wybrać się tam rowerem jak ja, czy zielonym szlakiem pieszym, na krótką kilkugodzinną wędrówkę z centrum Zamościa.
Wczesnośredniowieczne kurhany na Rezerwacie Hubale
- fot. Tomasz Banach
Na ustawionej na granicy rezerwatu tablicy informacyjnej czytamy: "Rezerwat Hubale o powierzchni 35 h, powstał w 1982 roku na gruntach wsi Mokre dla ochrony susła perełkowanego - małego gryzonia z rodziny wiewiórkowatych, wpisanego do Polskiej Czerwonej Księgi Zwierząt. Suseł jest reliktem fauny stepowej występującym w Europie jedynie na południowym wschodzie Wyżyny Lubelskiej. Jego charakterystyczną cechą są białe plamki na futerku. osiąga długość ciała od 18 do 23 cm, a masę od 170 do 360 g. Susły prowadzą naziemny tryb życia. Ich domeną są nory, na których dnie, na głębokości nawet 1 m, znajduje się korona gniazdowa, pełniąca funkcję schronienia przed drapieżnikami i miejsca opieki nad młodymi. Samica susła raz w roku rodzi młode, które przez pierwszy miesiąc życia pozostają w gnieździe pod opieką matki. Potem coraz częściej wychodzą z nory. Kiedy nauczą się samodzielnie zdobywać pożywienie (nasiona i rośliny zielne) matka przestaje się nimi opiekować. Temperatura reguluje procesy życiowe susła. Pod koniec września, najpóźniej na początku października zapada w trwający około 6 miesięcy sen zimowy.
Przerwa na posiłek na łonie natury - fot. Tomasz Banach
Na terenie rezerwatu znajduje się też wczesnośredniowieczne cmentarzysko słowiańskie składające się z 46 kurhanów z VII - IX wieku".
Susła dzisiaj nie udało mi się sfotografować. To bardzo płochliwe zwierzątka, a moje możliwości sprzętowe są znacznie ograniczone. Ale sama świadomość, że gdzieś tam są napawa nadzieją, że następnym razem je spotkam. Po nacieszeniu oka i uspokojeniu skołatanej duszy, przyszedł czas na coś dla ciała. Zjadłem, więc suchy prowiant zabrany ze sobą do lasu. Nawet najzwyklejsza kanapka na łonie natury smakuje wyjątkowo. Tego mnie po zimowym siedzeniu w domu trzeba było. Mam nadzieje, że już niedługo wyruszę w te wszystkie piękne miejsca, by pokazać je swoim turystom. Bardzo za Wami tęsknię Kochani! jednak cały czas pod znakiem zapytani stoi tegoroczny sezon turystyczny i niestety nie mamy na to większego wpływu. Pozostaje jedynie wiara i nadzieją, że niebawem będzie normalnie. Po posiłku wyruszyłem tą samą drogą do Zamościa. Dzień powoli zbliżał się do końca. W zachodzącym słońcu przemierzyłem ostatnie kilometry swojej trasy. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz