niedziela, 13 listopada 2022

"Ojczyzna – to wielki zbiorowy obowiązek" - Obchody Narodowego Święta Niepodległości w Zamościu

 

W hołdzie Niepodległej - fot. Anna Siedlikiewicz

W 104 rocznicę odzyskania przez Najjaśniejszą Rzeczpospolitą, niepodległości, miałem zaszczyt, a wręcz moralny obowiązek uczestniczyć w zorganizowanych na Rynku Wielkim w Zamościu uroczystościach upamiętniających, to bardzo ważne dla każdego Polaka wydarzenie. Słowa Cypriana Kamila Norwida, które zapisałem w tytule tergo wpisu, chyba najlepiej oddają istotę pojęcia Ojczyzna. Gdyż Ojczyzna, to nie tylko ziemia naszych przodków, nie tylko wywalczone i wyznaczone na mapach granice administracyjne. Ale Ojczyzna, to przede wszystkim to co mamy w sercach. ojczyzna to dar, o który mamy obowiązek dbać, walczyć, umierać... A przede wszystkim pracować dla jej dobra. 

Obchody Narodowego Święta Niepodległości w Zamościu - fot. Tomasz Banach

O 11:30 na płycie Rynku Wielkiego rozpoczęły się oficjalne Obchody Narodowego Święta Niepodległości. Podobnie jak w latach poprzednich nie zabrakło ceremoniału wojskowego, uroczystego podniesienia flagi państwowej przy dźwiękach hymnu państwowego, okolicznych przemówień i nominacji na stopnie wojskowe żołnierzy odbywających służbę w Zamościu. Tuż po uroczystym apelu poległych oddano salwę honorową. Przedstawiciele władz, szkół i organizacji społecznych złożyli kwiaty na płycie upamiętniającej pobyt w Zamościu Marszałka Józefa Piłsudskiego. 

Defilada na Rynku Wielkim - fot. Tomasz Banach
Uroczystości zakończyła defilada pododdziałów wojska, policki, straży pożarnej, straży więziennej, straży granicznej, szkół mundurowych z pocztami sztandarowymi. Nie zabrakło również przedstawicieli kawalerii na koniach... i nie tylko gdyż uroczystą defiladę zakończyła parada motocyklowa. A wszystko po to by przypominać nam o tym co jakże słusznie w słowa ubrał jeden z Ojców Niepodległości Wincenty Witos, że "Polska winna trwać wiecznie".  
  
 

"A pamięć o Nich niech trwa wiecznie.." - Kwesta Na Cmentarzu Parafialnym w Zamościu

Ania i ja podczas tegorocznej kwesty - fot. Marian Puszka

Już po raz kolejny miałem zaszczyt uczestniczyć, w organizowanej przez Społeczny Komitet Odnowy Cmentarza Parafialnego w Zamościu, kweście na rzecz ratowania zabytków cmentarnych znajdujących się na zamojskiej nekropolii przy ul. Peowiaków. Bardzo się cieszę, że udało mi się do wspólnej zbiórki namówić również moją Anię. Pogoda dopisywała, a darczyńcy nie szczędzili środków na ten jakże szczytny cel.  

Puszki oczekujące na darczyńców - fot. Tomasz Banach
Dzięki wspomnianym darczyńcom udało się w tym doku zebrać niebagatelną kwotę przekraczającą 26 000 zł. Kwestowało 136 wolontariuszy, przedstawicieli różnych środowisk i profesji, którym głęboko w sercu zakorzeniona jest potrzeba dbania o te wyjątkowe zabytki. Zabytki, które podtrzymują pamięć o ludziach, którzy żyli na tej ziemi przed nami. W imieniu własnym jak i organizatorów kwesty pragnę Wszystkim podziękować za zaangażowanie. Jednocześnie już dziś pragnę zapewnić, że o ile zdrowie pozwoli, spotkamy się na kweście w roku przyszłym.  


niedziela, 30 października 2022

Zamość z przymrużeniem oka - czyli o tym jak to Szwedzi podstępem chcieli Twierdzę zająć

Szwedzi pod Zamościem - fot. Wojciech Baranowski

Zapewne pamiętacie jak pisałem Wam o oblężeniu Zamościa przez Szwedów podczas "Potopu" i o tym jak to Król Karol X Gustaw chciał Twierdzę podstępem zająć. Jeżeli nie to zapraszam do poczytania TUTAJ Czas wyjaśnić jak historia ta się skończyła i dla czego Szwedzi Zamościa nie wzięli. A pamiętam to jakby było wczoraj.
Wysłał król szwedzki swojego posła, oficera Forgela z listem do Jana "Sobiepana" Zamoyskiego, w którym pisze tak:
- "Jaśnie Książe Zamoyski - już go tak na wyrost tytułując - My tu do Ciebie w gości przybywamy, a tu bramy zawarte, nikt nas nie wita. Gdzież jest ta polska gościnność, o której ja Król tyle słyszałem?". Powoływanie się przez Karola Gustawa na święte prawo gościnności byłoby jak najbardziej zasadne, gdyby nie fakt, o którym pisze jeden z kronikarzy zamojskich tego okresu, że już pierwszego dnia oblężenia znaleziono na terenie miasta około stu pięćdziesięciu kul armatnich. Czyli Szwedzi w gości nie przyszli, na wiwat nie strzelali, wyrządzili w mieście straty. A mianowicie na jednym z rynków - na Rynku Solnym - padł jeden wół i jeden z mieszczan, w czasie nocnego obstrzału został raniony w tylną część ciała. W jaką? Odpowiedzcie sobie sami. No ale wracamy dalej do listów. W kolejnym liście król szwedzki pisze tak:
- "My już będziemy z pod Zamościa odchodzili. Nie chcecie nas - trudno. Jakoś tę czarę goryczy wypijemy. Chcemy tylko z Tobą Jaśnie Książe zjeść pożegnalne śniadanie".
Jan "Sobiepan" Zamoyski, którego od kilku lat gram w jednej z inscenizacji, biesiadować lubił, za kołnierz nie wylewał, dziewkom nie odpuszczał (to już wiecie dlaczego sobie taką rolę wybrałem). Myśli sobie tak: "Przyjechał ten król, zjemy razem śniadanie, wypijemy po kielichu i pojedzie sobie skąd przybył i będę miał gościa z głowy" . Z drugiej jednak strony myśli: "Jakiś nienormalny jest ten Szwed. Najpierw do mnie strzela, później chce bym go na imprezę prosił? Coś tu jest nie tak! Bo jak ja go zaproszę, to będę musiał otworzyć bramę. król pewnikiem sam nie przyjdzie. Weźmie ze sobą całą świtę, za nią wejdzie wojsko i będę musiał Twierdzę poddać". Co robi Zamoyski żeby z jednej strony Zamościa nie poddać, a z drugiej polskiej gościnności nie zaprzeczyć? Dla swoich wojsk ustawia stoły w murach Twierdzy, dla Szwedów natomiast po za murami - co by się Jego Królewska Mość trudzić nie musiał. Zastawia tym czym ma najlepsze: wytwornymi miodami i winami, jadłem wszelkim aż się stoły uginały. Nie stawia Szwedom tylko jednej rzeczy, a nawet kilku - żadnych ław, krzeseł, taboretów, zydli - co by się Szwedzi pod Zamościem nie zasiedzieli. Od tego czasu posiłek podawany na stojąco, czyli in erectus po  łacinie zwany, zaczął zwać się Stołem Szwedzkim.
Moi drodzy! jak będziecie przy Szwedzkim Stole spożywali, to koniecznie wspomnijcie sobie o Zamościu i o tej legendzie, wymyślonej kilkanaście lat temu przez Pana Henryka Szkutnika, ówczesnego pracownika Muzeum Zamojskiego, malarza, fotografa i przewodnika po Zamościu i Roztoczu. Wspomnijcie o legendzie, w którą uwierzyło już dziesiątki jak nie setki tysięcy turystów. Tak to właśnie Twierdza Zamojska, jako jedna z trzech, oparła się szwedzkiemu "Potopowi".

O tej i o wielu innych zamojskich opowieściach usłyszycie podczas zwiedzania ze mną zamojskiej Twierdzy. Do czego bardzo Serdecznie |Zapraszam. 



niedziela, 16 października 2022

"Podróże małe i duże w Zamościu" - czyli słów kilka o literackiej podróży po Mieście Idealnym na antenie Radia Lublin

Podczas wywiadu z red. Magdaleną Lipiec - Jaremek - fot. Alina Banach

W październikową niedzielę spotkaliśmy się na Rynku Solnym w Zamościu z ekipą audycji "Podróże małe i duże", która ze swoimi mikrofonami "przywędrowała" do naszego miasta, by stąd nadawać na żywo audycję o... podróżach właśnie. Bardzo się cieszę, że korzystając z zaproszenia Redaktor Magdaleny Lipiec - Jaremek, mogłem opowiedzieć Szanownym Radiosłuchaczom o literackich szlakach Zamościa. Dla tych, którzy nie słyszeli audycji na żywo mam link do jej wideo zapisu, gdyż dzisiaj radio to nie tylko głos, ale również wizja, jak mogliśmy się dzisiaj przekonać. 


Dzisiejszy wywiad ze mną możecie zobaczyć TUTAJ

Jesienny spacer po Rezerwacie Przyrody Św. Roch w Krasnobrodzie

Kaplica św. Rocha - fot. Tomasz Banach
Na Roztocze zawitało "Babie Lato". Po deszczowym i wyjątkowo zimnym wrześniu, nadszedł ciepły i słoneczny październik. Wszyscy, którzy mnie trochę znają to wiedzą doskonale, że w taką pogodę trudno zatrzymać mnie w domu. Tym razem również nie było inaczej. Zapakowaliśmy się do autka i wyruszyliśmy do oddalonego od Zamościa o ok. 30 km Krasnobrodu.

Zwalony pień - fot. Tomasz Banach
Jesienią zawsze ciągnie mnie właśnie tam... na Rezerwat Przyrody Święty Roch. Byliśmy tam z Anią ostatnio również jesienią dwa lata temu. W sporządzonej z tego wyjazdu relacji, która przeczytacie TUTAJ . W linku znajdziecie również więcej informacji na temat samego rezerwatu. Ruszamy więc na wspólną wędrówkę... 

Leśna Kapliczka - fot. Tomasz Banach
Auto zostawiliśmy na parkingu i pieszo wyruszyliśmy na szlak. Zatrzymaliśmy się na chwilę przy skąpanej w jesiennym słońcu kaplicy św. Rocha, by następnie stromymi schodami wejść na szczyt stromego zbocza wąwozu. Tutaj wybraliśmy, oznakowaną czerwonymi znakami ścieżkę, prowadzącą w kierunku "Krasnobrodzkich Wąwozów Lessowych". Szliśmy cały czas lasem. Po lewej stronie minęliśmy leśną kapliczkę. 

Krasnobrodzkie Wąwozy - fot. Tomasz Banach
Niedaleko kapliczki ścieżka zaczyna schodzić w dół... a my razem z nią. Zagłębiamy się coraz bardziej w lessowy wąwóz, którego strome krawędzie porastają dorodne drzewa. Ich korzenie, wręcz oplatają zbocza tworząc niesamowitą krętaninę kształtów. Schodziliśmy wąwozem co raz niżej...

Lessowe ściany wąwozu - fot. Tomasz Banach
Głębokim wąwozem zeszliśmy w szeroką dolinę rzeki Wieprz. Bardzo nie lubię wracać tą samą drogą, przez co postanowiliśmy, korzystając z okazji i tego, że do zmierzchu mieliśmy jeszcze sporo czasu, pospacerować jeszcze nad miejscowym zalewem. Jedno z częściej odwiedzanych przez turystów i okolicznych mieszkańców, dzisiaj w popołudnie dnia powszedniego wydawało się wręcz wymarłe. 
 
Pomost na zalewie - fot. Tomasz Banach
Spotkaliśmy tylko pojedynczych spacerowiczów, którzy przybyli na plażę delektować się ciszą, spokojem i bajecznymi widokami roztoczańskiej jesieni. To właśnie po ścisłym sezonie turystycznym można tutaj prawdziwie odpocząć, wyciszyć się, zebrać myśli. Z dala od trosk codziennych, zanurzyć się w bezkres przyrody. Po spacerze brzegiem krasnobrodzkiego zalewu postanowiliśmy wrócić na szlak, i nim zataczając pętlę dotrzeć do Kaplicy św. Rocha.

Roztoczański las - fot. Tomasz Banach
W okolicach parkingu nad zalewem odnaleźliśmy ponownie czerwone oznakowania i trzymając się szlaku wyruszyliśmy leśną ścieżką. Tym razem szliśmy lekko pod górkę opuszczając dolinę Wieprza. jak wskazywały nasze urządzenia pomiarowe mieliśmy w nogach niewiele ponad 6 km, więc trasa dzisiejszego spaceru nie była zbyt wymagająca, a cel wędrówki przybliżał się z każdym krokiem.

Kaplica św. Rocha - fot. Tomasz Banach
Schodami zeszliśmy do wąwozu, w którym malowniczo położona jest Kaplica św. Rocha. Miejsce, które bardzo często odwiedzam zarówno podczas prywatnych, jak i przewodnickich wypadów na Roztocze. W tym miejscu kończyła się nasza dzisiejsza wędrówka. Czas było wracać do auta, a nim do domu. Jak ja się cieszę, że Roztocze jest tak blisko. Nie wiem jak wytrzymałbym bez tych naszych spacerów w pięknych okolicznościach przyrody. Z naładowanymi bateriami wracamy do miasta. 

Ps. Zapraszam na wspólne zwiedzanie Zamościa i Roztocza o każdej porze roku, bo jest tu po prostu... bajecznie.  

niedziela, 2 października 2022

Zamość z przymrużeniem oka - czyli o tym, czego to podczas najazdu Kozaków w Twierdzy brakowało

Jam Ci to - fot. Rafał Maśny

Pamiętacie jak pytałem Was w jednym z moich wpisów o to czego brakowało w Zamojskiej Twierdzy podczas pierwszego jej oblężenia przez wojska kozacko – tatarskie Chmielnickiego? Przyszedł czas na rozwiązanie tej zagadki, o której pisałem Wam TUTAJ

A mianowicie zaczyna brakować… PIWA

- Dla czego piwo było tak ważne w oblężonej Twierdzy? Już spieszę z odpowiedzią, ale zanim do tego dojdzie muszę wyjaśnić, że o tym piwie nie boję się opowiadać nawet przy najmłodszych, gdyż „złocisty napój” w tamtych czasach miał małą zawartość alkoholu. Pili go praktycznie wszyscy, od najmłodszych po starców. Znajdziemy opisy w Trylogii Sienkiewicza o tym jak Mości Zagłoba wypił trzy beczki piwa, to możemy przypuszczać, że co najwyżej mu nerki przeczyściło, bo w głowie raczej po nim nie szumiało… I nie o to by szumiało w głowie w tym wszystkim chodziło. A więc o co?

Miasto Zamość przeznaczone było w tym okresie do zamieszkania przez ok dwóch i pół do trzech tysięcy mieszkańców. W czasie oblężenia, kryjąc się przed nawałą kozacko –tatarską przybywają do miasta, jak byśmy to dzisiaj nazwali uchodźcy, czyli tury… Oj przepraszam przejęzyczyłem się… oczywiście chodzi o okoliczną szlachtę, która chroni się w zamojskiej fortalicji. Jak podają historycy mogło ich być nawet około 7 tysięcy.

Jadła wszelkiego pod dostatkiem było... ale piwa brak - fot. Rafał Maśny

Miasto jest przeludnione. Bardzo szybko dochodzi do zatrucia wody w miejscowych studniach, w mieście wybucha epidemia. Jedynym napojem, który nadawał się do picia było właśnie piwo, gdyż proces fermentacji, proces warzenia, był jednym z niewielu znanych sposobów uzdatniania wody. I kiedy kończyło się piwo w Twierdzy, to były trzy drogi… albo Twierdzę poddać, albo zemrzeć na zarazę, albo wypłacić kontrybucję jak uczynił to Zamość.

Przez to ja co wieczór sprawdzam czy w zamojskich restauracjach jest odpowiednia ilość piwa, bo gdyby komuś przyszła do głowy głupia myśl, by Twierdzę Zamojską oblegać, to żebyśmy się z tak błahego powodu nie poddali. 

Muszę Was zapewnić, że zamojscy restauratorzy mają zawsze w zanadrzu dwie… trzy beczki piwa, w tak zwanym zanadrzu… No chyba, że ja się dłużej zasiedzę…

Chmielnicki odchodzi z pod Zamościa, a ja zapraszam do wspólnego zwiedzania Miasta Idealnego, podczas którego usłyszycie tę i wiele innych historii związanych z dziejami Perły Renesansu. Zarówno tych jak najbardziej poważnych, jak i tych jak ta którą Wam opowiedziałem traktująca o historii z przymrużeniem oka… 

poniedziałek, 22 sierpnia 2022

Jakem to Stanisława Lubomirskiego odgrywał - czyli pokaz filmu "Chocim 1621 - cztery wieki po bitwie" na Festiwalu Filmów Historycznych w Zamościu

Kadr z filmu "Chocim 1621. Cztery wieki po bitwie"

W ramach wydarzeń specjalnych, X jubileuszowego Zamojskiego Festiwalu Filmowego "Spotkania z Historią" miała miejsce projekcja filmu w rez. Leszka Wiśniewskiego, "Chocim 1621. Cztery wieki po bitwie". Sala Centrum Kultury Filmowej Stylowy zapełniła się zarówno widzami, jak i też, ubranymi w XVII wieczne stroje, zamojskimi rekonstruktorami, którzy wykazali się aktorsko i wcielili w historycznych obrońców Chocimia.

Kadr z filmu "Chocim 1621. Czterysta lat po bitwie"
Bardzo się cieszę, że dzięki mojemu przyjacielowi, reżyserowi Leszkowi Wiśniewskiemu, mogłem po raz kolejny sprawdzić się przed okiem kamery. Rola Stanisława Lubomirskiego, którą zagrałem w filmie "Chocim 1621" pozwoliła mi wzbogacić moje doświadczenie "aktorskie:, ale także inaczej spojrzeć na bardzo ważną bitwę w dziejach naszej historii.

Kadr z filmu "Chocim 1621. Czterysta lat po bitwie"
Po za zamojskimi rekonstruktorami w filmie wystąpiła również... Zamojska Twierdza, która zagrała rolę Chocimia. Zarówno część plenerów, jak i scen wewnątrz kręcona była właśnie w Zamościu. Magia kina jest genialna! Mam nadzieję, że to nie ostatnia moja przygoda z filmem. Kiedy oglądałem teraz na pokazie film na "dużym ekranie", to momentami łezka się w oku kręciła. Coś jednak po nas pozostanie. mam nadzieję, że film o Kampanii Chocimskiej jeszcze nie raz będzie można obejrzeć nie tylko w kinach, ale również na :szklanym ekranie".

Spotkanie z reżyserem Leszkiem Wiśniewskim - fot. Tomasz Banach
Po projekcji uczestniczyliśmy w spotkaniu z reżyserem Leszkiem Wiśniewskim. Leszek w swojej wypowiedzi podziękował wszystkim, którzy przyczynili się do powstania tej produkcji. Podkreślił, że wybrał właśnie Zamość na kręcenie scen do filmu głównie z powodów praktycznych. Podkreślał rolę Zamościa, Muzeum Fortyfikacji i Broni Arsenał, oraz naszych rekonstruktorów. Pozostaje jedynie życzyć reżyserowi wielu sukcesów przy kolejnych materiałach, a musze Wam zdradzić, że pomysłów na nie nie brakuje. mam nadzieję, że uda nam się spotkać przy pracy nad jeszcze nie jedną historią... o historii właśnie.  

Do filmu powstał teledysk z muzyką i słowami autorstwa Kamila Smerdela:


Cały film możecie obejrzeć: TUTAJ
Wywiady z twórcami filmu można było wysłuchać również na antenie Polskiego Radia Lublin


 

poniedziałek, 15 sierpnia 2022

Zamość z przymrużeniem oka - czyli jak to król szwedzki Karol X Gustaw chciał Zamość zdobywać

Jan "Sobiepan" Zamoyski

Rzecz działa się Roku Pańskiego 1656, kiedy to pod Zamojską Twierdzę podeszły wojska szwedzkie na czele z samym królem Karolem Gustawem X. Bardzo ciekawie wydarzenia z pod Zamościa przedstawiono w Sienkiewiczowskie "Potopie", teraz ja spróbuję opowiedzieć Wam jak było naprawdę, gdyż pamiętam te dni jak dziś.
Jak myślicie, czy Szwedom udało się zdobyć Zamość? Rozpoczęli oblężenie zamojskiej fortalicji, jednak zdobyć jej w żaden sposób nie mogli. Twierdza, po doświadczeniach z niedawnego oblężenia wojsk kozackich i tatarskich Chmielnickiego, dobrze była naówczas zaopatrzona i wyrychtowana. Na dodatek Szwedzi przyszli pod Zamość w bardzo dla siebie niesprzyjającym okresie. Jest zima! A zimy były mroźne i śnieżne. Mówi się, że połowa XVII wieku to tak zwane "małe zlodowacenie" na terenie Europy. Niektórzy twierdzą, że nawet Bałtyk potrafił zamarznąć. W tak niesprzyjających warunkach przybyły pod Zamość wojska Szwedzkie.
Kiedy Król Karol Gustaw zobaczył mury Zamościa powiedział: 
- "Nie, nie dam rady. Nie mam ani tak silnych armat by zburzyć mury fortalicji, ani też aprowizacji na długie, zimowe oblężenie"
Liczył on jednak na to, że władający wówczas na Zamościu Jan II Zamoyski "Sobiepanem" zwany postąpi tak jak niestety duża część szlachty i magnaterii polskiej w czasie "Potopu", czyli, że przejdzie na stronę szwedzką i wojska do fortecy wpuści. 

Szturm Twierdzy Zamość 2018

Jednak Jan "Sobiepan" Zamoyski, jak sam przydomek wskazuje sam sobie Panem na Zamościu był i twierdził, "że żadni Szwedzi mu tu nie będą z butami wchodzili". Postanawia pozostać wiernym Królowi Polskiemu Janowi Kazimierzowi i nie wpuszcza Szwedów do Zamościa.
Wówczas to Jego Szwedzka Jasność próbuje zająć miasto przekupstwem. Chce on ofiarować Zamoyskiemu, za otwarcie bram Twierdzy województwo lubelskie jako samodzielne księstwo w wieczyste władanie. Zamoyski natomiast, jak pisze Sienkiewicz, po namowach Zagłoby chce Królowi Szwedzkiemu w zamian ofiarować Niderlandy. Bo też nie jego, jak i nie szwedzkie województwo lubelskie, wiec nie wiele tracił dumny właściciel miasta. Wtedy to Szwedzi próbują zająć miasto podstępem... 
Jakiegoż to sposobu próbował się Król Karol X Gustaw chwycić, by Twierdzę Zamojską zająć? Tego dowiecie się zwiedzając Miasto Idealne ze mną... Do czego Was Serdecznie zapraszam. A może sam Wam o tym napiszę w jednym z wpisów na moim blogu.

P.s. By nie przegapić tej i wielu innych opowieści, relacji, zapowiedzi wydarzeń, które znajdują się na moim blogu, już dzisiaj dołącz do subskrypcji, a jak to mówi Wojtek Drewniak z kanału "Historia bez cenzury", który wszystkim polecam - "na pewno nie będziecie żałować". 

"Tynne. Termopile Kresów" - film Leszka Wiśniewskiego na Festiwalu w Zamościu

Kadr z filmu - z zasobów Internetu

"Tynne. Termopile Kresów" to kolejny już film historyczny w reżyserii mojego przyjaciela Leszka Wiśniewskiego. Film swoją premierę miał w 2021 roku. Obejrzałem go już dwa razy i jak zwykle jestem zachwycony zarówno tematyką materiału jak i kunsztem pracy filmowców - historyków, jakie możemy zobaczyć w tej produkcji. Film jest opowieścią o losach ppor. Jana Bołbotta z 2 plutonu stacjonującego w rejonie Tynne Wieś, a także jego kolegów, którzy polegli w boju z radzieckim najeźdźcą w dniach 18 - 21 września 1939 roku. Podstawą scenariusza jest przytoczona relacja dowódcy oddziału, kapitana Emila Edmunda Makiewicza, która po latach, bo dopiero w 1951 roku spisał swą historię. Zawarł w niej wymianę meldunków i rozkazów z walk oraz relacje z rozmowy z Bołbottem, który miał świadomość nieuchronnej śmierci w jednym ze schronów pod Słuczą. 

Film został nominowany w Konkursie 10 Zamojskiego Festiwalu Filmowego "Spotkania z historią" w kategorii Reportaż Filmowy. Pokaz konkursowy odbędzie się 19 sierpnia br. o godz. 15:30 w Centrum Kultury Stylowy. Jeżeli film Wam się spodoba i uznacie, że zasługuje na nagrodę, to nie musicie czekać na ocenę szacownego jury. Sami możecie oddać swój głos w głosowaniu publiczności. Bo to ocena publiczności i jej zadowolenie jest dla twórców filmowych najważniejsze.

Dla tych, którzy nie będą mogli zobaczyć filmu w ramach pokazu konkursowego z Zamościu przygotowałem link  TUTAJ

niedziela, 14 sierpnia 2022

Zamość z przymrużeniem oka - czyli jak to podczas kozackiego oblężenia wojowano…

Sobiepan we własnej osobie - fot. Mirosław Chmiel

Rzecz działa się w Roku Pańskim 1648, kiedy to pod Zamojską Twierdzę podeszły wojska kozacko – tatarskie na czele z ich wodzem Bohdanem Chmielnickim. Jak myślicie udało się Chmielnickiemu twierdzę Zamojską zdobyć? Oczywiście, że nie, gdyż o Twierdzy Zamojskiej mówi się, że nigdy nie została zdobyta szturmem przez obce wojska. Pewnie, że nie obce armie w wyniku porozumień, traktatów czy chociażby rozbiorów wchodziły do Zamościa, jednak Twierdzę udało się zdobyć szturmem tylko raz… a było to w roku 1809, kiedy to wojska Księstwa Warszawskiego odbijają Zamość z rąk austriackich…
Wróćmy jednak do pierwszego oblężenia… Mimo tego, że Chmielnickiemu nie udało się zdobyć Fortalicji, to mieszczanie zamojscy zobowiązali się wypłacić mu pieniężną kontrybucję. Dosyć wysoką jak na owe czasy, bo 20 000. Ale po co płacić skoro Twierdza nie została zdobyta? Już Wam tłumaczę.
Na mieście władał wówczas wnuk założyciela miasta, także Jan – Sobiepanem zwany. On to nie przebywał w Twierdzy Zamojskiej w czasie oblężenia, wraz z wujem sławnym Jeremim Wiśniowieckim wybrał się na sejm elekcyjny do Warszawy. Chmielnicki chcąc przyśpieszyć negocjacje o poddaniu Twierdzy umożliwił wymianę listów pomiędzy Zamościem a Warszawą. I w jednym z takich listów mieszczanie zamojscy piszą do Jana Sobiepana mniej więcej tymi słowy:
- Jaśnie nam Panujący Janie Sobiepanie Zamoyski: duch w obrońcach Twierdzy nie ginie, bronimy się w Zamościu dzielnie, kul armatnich Ci u nas dostatek, proch jest, jedzenie jeszcze mamy, ładne dziewki z okolic zjechały, ale będziemy musieli Twierdzę poddać, lub wypłacić kontrybucję, gdyż zaczyna w mieście brakować nam…
Czego brakowało w Zamojskiej Twierdzy podczas oblężenia w czasie powstania Chmielnickiego dowiecie się podczas zwiedzania ze mną… A może napiszę Wam o tym, w którymś wpisie na moim blogu. Zapraszam do wspólnego odkrywania tajemnic Miasta Idealnego…

"Zamość 1920 - Przywrócić w Pamięci"

Chwila odpoczynku w obozie pod murami Zamościa - fot. Tomasz Banach

W upalną sobotę, 6 sierpnia odbyła się w Zamościu impreza rekonstrukcyjna "Zamość 1920 - Przywrócić w Pamięci". W wydarzeniu wzięło udział kilkudziesięciu miłośników historii zrzeszonych w kilu grupach z terenu całego kraju. Podczas dioram można było zobaczyć umundurowanie, uzbrojenie, ale także przedmioty codziennego użytku z przed ponad stu lat. Dla odważnych zorganizowano strzelnicę, na której można było zapoznać się z historycznym uzbrojeniem. Ci, którzy gorzej znosili upalną aurę, mogli trafić do działającego w obozie wojskowym, zlokalizowanym w okolicach Bastionu II, punktu sanitarnego. Impreza cieszyła się dużym zainteresowaniem zarówno ze strony odwiedzających miasto turystów jak i samych mieszkańców Zamościa.  

Jak widać Czerwony Krzyż dbał również o stronę bolszewicką - fot. Tomasz Banach

Już od kilku lat Stowarzyszenie Zamość 1920 pragnie "Przywrócić w Pamięci" bardzo ważne dla naszej Ojczyzny wydarzenia. Dlaczego w ogóle obrona Zamościa przed Bolszewikami była tak ważna? Spróbujemy się zapoznać z krótkim rysem historycznym i przenieść do Zamościa z ostatnich dni  sierpnia 1920 roku.

Służba medyczna i jej dzielny obrońca - fot. Tomasz Banach

W dniu 19 sierpnia, walcząca z bolszewikami po stronie polskiej, 6 Siczowa Dywizja Strzelców przybyła koleją do Zamościa. Od południowego wschodu w tym samym czasie pod miasto zaczęły podchodzić oddziały zwiadowcze czerwonoarmistów wchodzące w skład 1 Armii Konnej Siemiona Budionnego. Część z nich zuchwale zapuszczały się nawet w granice samego miasta. Obronę Zamościa powierzono jednostce ukraińskiej dowodzonej przez Marka Bezruczkę, gdyż większość oddziałów polskich było w tym czasie zaangażowanych w walki toczące się pod Warszawą i Lwowem. Licząc się z tym, że sami Ukraińcy mogą nie podołać obronie, w przededniu decydującego starcia przysłano do Zamościa 31 Pułk Strzelców Kaniowskich dowodzony przez kapitana Mikołaja Bołtucia.  

Po za mundurami w obozie można było zobaczyć również stroje ludności cywilnej
fot. Tomasz Banach

W ostatnim momencie przeprowadzono prace związane z wzmocnieniem linii obrony, w czym uczestniczyła również ludność cywilna. Saperzy umieścili na przedpolach setki min. Do obrony wykorzystano pozostałości Zamojskiej Twierdzy, jak i zasieki z walk toczonych tutaj podczas I wojny światowej. W osłoniętych otworach strzelniczych umieszczono stanowiska broni maszynowej. 

Strzelnica - fot. Tomasz Banach

Zarówno dzienne jak i nocne szturmy na Zamość trwały od 29 do 31 sierpnia. Miasto znalazło się w oblężeniu. Oddziały walczące w okolicach, zmuszone zostały do odwrotu w kierunku miasta. Bolszewicy nie byli jednak w stanie zdobyć pozycji obrońców. Sowiecką kawalerie i piechotę bardzo skutecznie powstrzymywały pola minowe jak i ciężki obstrzał z broni maszynowej prowadzony z murów miejskich. Dzielnie walczącym oddziałom ukraińskim i polskim, 31 sierpnia przybyły na odsiecz, znajdujące się do tego czasu pod Lwowem, wojska generała Stanisława Hallera. Przesądziło to ostatecznie o zwycięstwie i odepchnięciu bolszewików od miasta. 

Wystawa wyposażenia wojskowego - fot. Tomasz Banach

Obrona Zamościa miała bardzo duże znaczenie w powstrzymaniu prących na północ oddziałów armii Budionnego. Były przedsmakiem wielkiego zwycięstwa jakie miało miejsce w największej bitwie kawaleryjskiej pod Komarowem. Aż strach myśleć co stałoby się, gdyby doszło do połączenia sił sowieckich pod Warszawą... Czy dalej moglibyśmy wówczas mówić o "Cudzie nad Wisłą"? To pytanie zostawiam bez odpowiedzi, by dać temat do zastanowienia i zarazem "Przywrócenia w Pamięci" tej bohaterskiej obrony. Obrony, podczas której ramię w ramie, karabin w karabin, stanęli po jednej stronie żołnierze ukraińscy i polscy, by dać opór przed nadciągającą nawałą ze wschodu. 

Uczestnicy inscenizacji - fot. Tomasz Banach

Bardzo cieszę się z faktu, że bohaterska obrona Zamościa z 1920 roku nie zniknęła w odmętach historii, i że są ludzie, tacy jak organizatorzy imprezy ze Stowarzyszenia Zamość 1920. Muszę się Wam również pochwalić tym, że i ja wstąpiłem do organizacji i zrobię wszystko, by w przyszłoroczna inscenizacja, na którą już dzisiaj zapraszamy, była jeszcze bardziej widowiskowa i zgromadziła większą rzeszę rekonstruktorów, sprzętu, a przede wszystkim widowni. Bo to właśnie dla Was mieszkańcy miasta i drodzy turyści odtwarzamy historię, by "przywrócić" ją w pamięci i ocalić od zapomnienia pamięć o wydarzeniach, ale także o ludziach, którzy bohatersko bronili naszego kraju w 1920 roku. Do zobaczenia za rok!

czwartek, 4 sierpnia 2022

Z pamiętnika przewodnika - czyli Kaszuby w Zamościu..

Podczas oprowadzania na Rynku Solnym
Czasami bywa i tak, że praca znajdzie cię w najmniej spodziewanym momencie... Tak było i tym razem, kiedy to całkiem niespodziewanie zadzwoniła do mnie Dorotka z propozycją oprowadzenia grupy... Początkowo nie chciałem się zgodzić zdając sobie sprawę z tego, że jestem już po wielu godzinach w pracy. Powiedziała mi jednak, że to grupa osób ze stwardnieniem rozsianym i to mnie przekonało... Przemęczę się ,pomyślał i już kilka minut później mieliśmy ustalone wszystko co związane z prowadzeniem grupy po Zamościu. 
Zwiedzanie rozpoczęliśmy w pięćdziesięcioosobowej grupie w Nadszańcu. Tutaj tradycyjnie opowiedziałem o zagadnieniach związanych z rolą militarną Zamojskiej Twierdzy. 
Na chwilę zatrzymaliśmy się przy Chaczkarze oraz zamojskiej synagodze. Następnie przeszliśmy na Rynek Solny, gdzie porozmawialiśmy o symbolice związanej z ustawiona tam kotwica. Zwróciliśmy również uwagę na rewitalizowany gmach dawnej Akademii Zamojskiej, kościół św. Katarzyny i oficyny ratusza. Mijając Bramę Lubelska Starą, by przejść pod pomnik założyciela miasta Jana Zamoyskiego. Ruszyliśmy nieco swoją wyobraźnię i przenieśliśmy się jej oczami w czasy świetności Pałacu Zamoyskich. Krótka przerwa na grupowe zdjęcie i ruszamy dalej.

Grupa pod Pomnikiem Jana Zamoyskiego
Na chwilę zadumy i refleksji, ale także podziwiania przepięknych wnętrz przyszedł czas podczas zwiedzania Katedry. Na chwilę wpadliśmy również do Arsenału, by opowiedzieć o uzbrojeniu dzielnych obrońców Twierdzy. Przeszliśmy następnie szybko przez Rynek Wodny, by zatrzymać się na skąpanej w słońcu płycie Rynku Wielkiego.

Już tradycyjnie. Wspólna fotka na schodach Ratusza
Tutaj jeszcze kilka słów o jednym z najpiękniejszych europejskich rynków, ratuszu i ormiańskich kamienicach i trzy godziny przeznaczone na nasze wspólne zwiedzanie minęły jak z bicza strzelił... Dopiero się poznaliśmy, a już przyszedł czas się żegnać... Czy na pewno żegnać... Lepiej powiedzieć sobie raczej do zobaczenia. Dziękuję za pobyt w Zamościu i za skorzystanie z moich usług. Wszystkich którzy pragną zwiedzić Perle Renesansu zapraszam do kontaktu TUTAJ

poniedziałek, 1 sierpnia 2022

Czy w Zamościu i na Roztoczu jest bezpiecznie?

Z przesympatyczna grupą turystów na schodach Zamojskiego Ratusza
 Właśnie mamy półmetek tegorocznych wakacji, a ja nieustannie i wciąż zapraszam Was na wspólne wycieczki po Zamościu i Roztoczu. Jako przewodnik, o niczym innym nie marzę jak dzielić się z Wami swoją wiedzą o tym pięknym zakątku naszego kraju. Pomóżcie sobie i mi spełnić marzenia. 

Niestety z przykrością musze stwierdzić, podsumowując pierwszą część sezonu turystycznego, że nie należy on do zbytnio udanych jeżeli chodzi o liczbę odwiedzających nasz region turystów. Podobny spadek zaobserwowali również inni pracujący w branży. Mowa tutaj o restauratorach, hotelarzach i wszystkich tych, którzy związali swoje życie z turystyką. Nie to bym narzekał, bo mam to szczęście, że do mnie na zwiedzanie trafiają NAJLEPSI turyści (i za to im z całego serca dziękuję) jednak chyba warto zastanowić się jaka jest przyczyna zmniejszenia ruchu turystycznego w naszym mieście i regionie.
Złożyło się na to na pewno wiele czynników, takich jak chociażby umożliwienie, po dwóch latach pandemii, wyjazdów zagranicznych, z których skorzystała część turystów. Przyczynił się do tego również kryzys gospodarczy spowodowany szalejąca w ostatnich miesiącach inflacją. Jest jednak jeszcze jeden aspekt, o który często mnie pytają turyści, którzy planują przyjazd do Zamościa. A mianowicie bezpieczeństwo. Wszystko oczywiście przez bliskość granicy z uwikłaną w wojnę Ukrainą. Ostatnio miałem pytanie telefoniczne od Pana, który dzwonił z zachodniej Polski i pytał czy bezpiecznie jest przyjechać z dziećmi w nasze strony?
Odpowiadam zatem zarówno, temu bardzo sympatycznemu Panu, jak i innym turystom obawiającym się o swoje bezpieczeństwo, że w Zamościu i na Roztoczu jest tak samo niebezpiecznie, a może raczej bezpiecznie, jak w miejscowościach, z których planują do nas przyjechać. A to chociażby przez to, że w dzisiejszych konfliktach odległości mają o wiele mniejsze znaczenie niż jeszcze kilkadziesiąt lat temu. Nie trzeba być ekspertem z dziedziny wojskowości aby stwierdzić, że tak samo zagrożone jak Zamość i Roztocze są centralne, czy nawet zachodnie tereny naszego kraju. Na stan naszego bezpieczeństwa związanego z konfliktem zbrojnym w Ukrainie na pewno nie wpłynie to, czy będziemy podróżować wzdłuż naszej wschodniej granicy, czy zachodniej. 
Zapraszam wiec jeszcze raz do zwiedzania. Pozostał jeszcze miesiąc wakacji (dla szczęśliwców jeszcze nawet dwa) i warto zaplanować już dziś swój przyjazd w nasze piękne i gościnne strony... Jak to zrobić? Nic prostszego! Chwyć już teraz za telefon i zadzwoń lub napisz maila, do mnie! Dane kontaktowe znajdziesz TUTAJ  I zarezerwuj termin swojego wymarzonego pobytu w Perle Renesansu i na nieco "dzikich" szlakach Roztocza. 

sobota, 1 stycznia 2022

Szczęśliwego Nowego Roku 2022


W tym Nowym 2022 roku pragnę życzyć wielu cudownych chwil na nowych nie odkrytych jeszcze szlakach życia. Wam i sobie, życzę tego byśmy się jak najczęściej spotykali podczas wspólnych wycieczek. W Nowym Roku Zapraszam Wszystkich Bardzo Serdecznie do Hetmańskiego Grodu Zamościa i na bajecznie malownicze Roztocze. Zachęcam do rezerwacji terminu zwiedzana już dziś - 693 879 958.