środa, 18 marca 2020

Wiosenne rozważania - czyli turystyczna kwarantanna!

Wiosna... Ach to Ty... - fot .Tomasz banach
Aura ostatnich dni wszystkimi zmysłami pozwala nam czuć, że przyszła już upragniona i wyczekiwana wiosna. Słońce co raz wyżej wędruje po nieboskłonie, sprawiając, że dni są coraz dłuższe a temperatury coraz wyższe. Otaczająca nas przyroda powoli budzi się do życia, rozpoczynając uśpiony na zimowe miesiące proces wegetacji. Ptaki coraz radośniej swym śpiewem oznajmiają nam, że nastał wiosny czas... czas kiedy należy wyruszyć z domu, by zatopić się w toń lasów, łąk i pól. Czas naładowania energii. Czas, w którym warto zacząć coś nowego, budząc się z zimowego letargu. Czas, w którym należy założyć stare trekingowe buty, zarzucić plecak na plecy i ruszyć.. pieszo, rowerem... To już zależy od indywidualnych preferencji każdego turysty, każdego miłośnika przyrody, każdego kto ponad siedzenie przed telewizorem, czy komputerem, woli aktywnie spędzać czas na świeżym powietrzu. Ja właśnie do tej grupy osób należę. A więc w drogę..?
Stróż ognia - fot. Anna Siedlikiewicz
Tegoroczna wiosna to specyficzny czas dla nas wszystkich. Z jednej strony wszystko budzi się do życia, a z drugiej media szpikują nas informacjami typu "zostań w domu", "nie wychodź"... Sam oznaczyłem się takim #zostańwdomu #czytajksiażki... Ale czy my mamy rozumieć hasło, które stało się swoistą ikoną tej pięknej pory roku, całkowicie dosłownie? Czy nie jest to swoista przenośnia, która powinna dać nam do zastanowienia, jak ten zwrot interpretować? Uważam, ze tak właśnie jest! Jak mówią lekarze specjaliści koronawirus, który sparaliżował życie społeczne, gospodarcze, kulturalne, przenoszony jest drogą kropelkową poprzez bezpośredni kontakt z osobą zarażoną. Czy wiec wyjście z domu na spacer, unikanie zatłoczonych miejsc, środków komunikacji publicznej, wspólne spędzanie czasu z najbliższymi, może być źródłem zarażenia dla nas i innych osób. Uważam, że nie... We wszystkim trzeba zachować zdrowy rozsądek i dbałość o zachowanie podstawowe zasady higieny, która obecnie jest jedynym "panaceum" na szerzącą się zarazę.
Ognia blask - fot. Tomasz Banach
Jak wręcz zalecają lekarze, ja postanowiłem czas "kwarantanny" spędzić na łonie natury, aktywnie wypoczywając, wzmacniając w ten sposób odporność organizmu na zakażenie Jako zawodowy przewodnik turystyczny, w dużej mierze, zostałem pozbawiony możliwości pracy... W tym zawodzie praca zdalna jest niestety bardzo ograniczona... i również niestety, co równie ważne bezpłatna. Ruszyłem więc do lasu, na wycieczki rowerowe. Ostatnio z moją cudowną dziewczyną Anią (którą z tego miejsca Serdecznie Pozdrawiam), postanowiliśmy zorganizować ognisko w pobliskim lesie (zachowując przy tym wszelkie normy zarówno zabezpieczenia epidemiologicznego, jak i przeciwpożarowego oczywiście). Takie ogniska, spotkania w bardzo ograniczonym gronie (dwu osobowym dodam) są dla nas formą odreagowania na całą sytuację związaną z pandemią. Chwilą oderwania się od otaczającej nas rzeczywistości, która często nas przerasta i powoduje znaczny spadek nastroju... a co za tym idzie również spadek odporności.
Leśna droga - fot. Tomasz Banach
Po jednej z takich wycieczek, kiedy wstawiłem zdjęcia na moją stronę na FB, spotkałem się z falą różnego rodzaju komentarzy (także w wiadomościach prywatnych). Jedni (i Ci na szczęście byli w większości) uważali, że fajnie, że człowiek się rusza, wychodzi, w jakiś sposób zagospodarowuje swój przymusowo "wolny" czas. Niestety, pojawiła się również fala krytyki tego co robię. Odezwały się osoby, które wręcz straszyły mnie policją, wojskiem i innymi służbami, które powinny zamknąć mnie w domu. Zostałem uznany za wariata (nie pierwszy raz z resztą), który zamiast siedzi przed telewizorem i wypatruje coraz to nowych informacji o zarażeniach wirusem, postanowił ruszyć tyłek i zrobić coś dla swojego zdrowia.. również tego psychicznego. Kochani! Jeszcze raz powtarzam: NIE DAJMY SIĘ ZWARIOWAĆ!!! Jeżeli dojdzie do mojego zarażenia (oby oczywiście NIE), to na pewno nie na rowerze ani w lesie!!! Zarażę się w markecie (których unikam z dwu powodów: po pierwsze epidemiologicznych, a po drugie... ze zwykłego braku kasy) lub w komunikacji publicznej (z której nie korzystam... wolę ROWER). Zachęcam Was wszystkich do aktywnego stylu życia. Wyjdźcie z domu... i r pojedynczo lub parami odkrywajcie świat. Zachowajcie zasady bezpieczeństwa, o których mówią specjaliści i ruszajcie... Udanego wypoczynku Wam życzę!!! A co Wy o tym myślicie?

niedziela, 15 marca 2020

Rozpocząć wędrówkę wraz ze Słońcem... czyli relacja z rannego spaceru do lasu

Sarenki hasają w najlepsze - fot. Tomasz Banach 
Już od dłuższego czasu czekałem na moment, w którym wstanę z łóżka przed świtem i tak jak za dawnych lat, kiedy to w mojej aktywności dominowała turystyka piesza, znów wyruszę w leśne ostępy, by wraz ze Słońcem witać nowy dzień.
Odwlekał się jednak ten moment w czasie.., a to pogoda była nieodpowiednia, a to wstać mi się nie chciało.. a to nastrój był nieodpowiedni.. Zawsze znajdowała się jakaś wymówka. Kiedyś, kiedy zaczynałem swoją przygodę z łazikowaniem raczej by mi to nie przeszkadzało.. Czas, pogoda nastrój, zmęczenie... Nic nie było w stanie powstrzymać mnie przed tym by wyruszyć w podróż ku przygodzie.. chociażby na chwilę, chociażby nie daleko... Ważne by wciąż przed siebie, wciąż goniąc za przygodą i za odkrywaniem nowego, tego co za zakrętem.. tego co jeszcze nie odkryte... nieznane... Chyba się jednak starzeję, bo staję się coraz bardziej nostalgiczny i coraz ciężej mi się zmotywować do wyruszenia na wędrówkę.
Wschód słońca - fot Tomasz Banach
Dziś przyszedł odpowiedni moment. Mróz skuł kałuże i osuszył wiosenne błota, szton okrył uśpione jeszcze po zimie trawy. Czerwona słoneczna poświata przenikająca od wschodu zapowiadała piękną pogodę. Na dodatek głowa, pełna kłębiących się myśli rozterek, przemyśleń domagała się pilnego zastrzyku świeżego powietrza i ciszy leśnych ostępów. 
Wyruszyłem wiec z domu o 5:30, kiedy słońce dopiero wyruszało na wędrówkę po nieboskłonie. W związku z utrudnieniami komunikacyjnymi na spacer wybrałem się do pobliskiego lasu, który ostatnimi czasy stał się dla mnie swoistą "Świątynią dumania", oazą spokoju i idealnym miejscem do spacerów i rozmyśleń. Mróz dawał się nieco we znaki, ale za to powietrze było przejrzyste i rześkie.. Świetnie działało na mój organizm po ciężkiej, praktycznie bezsennej nocy. Wyruszyłem szukać więc lekarstwa na rozterki mojej rozkołatanej duszy. czas więc ruszyć w drogę..
Samiec bażanta na leśnym dukcie - fot. Tomasz Banach
Ptaki już od dawna nie spały, dokazując wesoło... Ich radosny śpiew działał na mnie kojąco. Próbowałem rozpłynąć się w ramionach otaczającej mnie przyrody i nie myśleć o doczesnych sprawach otaczającej mnie rzeczywistości. Niestety nie da się do końca od niej uciec... a raczej na chwilę wyłączyć myślenie o niej. Wsłuchany w śpiew ptaków, nucąc pod nosem poetyckie teksty SDM-u, czy też Wojtka Belona ruszyłem w las. Po drodze spotkałem dumnie spacerującego środkiem leśnego duktu bażanciego samca, który głośnym krzykiem oznajmiał swoją obecność. Spojrzał na mnie ciekawie, nieco nie ufnie i zadzierając do góry ogon dumnie pomaszerował do swoich codziennych obowiązków, polegających zapewne o tej porze na zapełnieniu "wola" świeżym śniadaniem wygrzebanym z pod warstwy zmarzniętej nieco ściółki. po jego obfitych kształtach i lśniących piórach można sadzić, że na brak pożywienia nie narzekał. Troszkę mu chyba pozazdrościłem pełnego brzucha, bo sam byłem jeszcze przed śniadaniem. Takiemu to dobrze...
Rowy melioracyjne - fot Tomasz Banach
Po tym jakże miłym spotkaniu ruszyłem dalej by zagłębić się w leśne ostępy, których podmokłe podłoże, dzięki nocnemu spadkowi temperatury, podczas deszczowej aury były dla mnie trudno dostępne. tutejszy las poprzecinany jest licznymi kanałami i rowami melioracyjnymi odprowadzającymi swe wody przepływającej niedaleko rzeki Topornicy. 
Kiedy już przechodziłem na drugą stronę lasu by rozgrzać nieco zgrabiałe ręce i uszy przy wznoszącym się coraz wyżej na piedestał nieba słońcu usłyszałem, początkowo cichy, pojedynczy trzask łamanej suchej gałęzi w zaroślach po mojej prawej stronie. Chrust trzasnął jeszcze kilka razy, teraz już bardziej intensywnie i znacznie wyraźniej. Tablet, który wziąłem ze sobą trzymałem w ręku, więc gotowość była pełna. Już teraz żałowałem, że nie miałem ze sobą stabilniejszego sprzętu z lepszym obiektywem. Może kiedyś uda mi się jeszcze takiego dorobić by dzielić się zdjęciami w lepszej jakości. 
Pląsająca parka - fot. Tomasz Banach
Po chwili, na drogę która wędrowałem wyskoczyła nieco zdziwiona moją obecnością para saren. Po pokonaniu duktu stanęły zaciekawione moją obecnością, przyglądając mi się z uwagą. Nie wykazywały zbytniego lęku, a ja nie chcąc ich płoszyć przystanąłem również. Po chwili wzajemnej obserwacji postanowiliśmy nie wchodzić sobie w drogę. Pierwszy ruszył w skokach dorodny Rogacz kryjąc się w wysokich trawach niekoszonych łąk. Pani sarna, czyli stosując terminologię łowiecką koza postanowiła, jak to kobieta nieco dłużej po pozować do mojego obiektywu i przyjrzeć mi się uważniej. Kiedy już zaspokoiliśmy swoją wzajemną ciekawość postanowiła dołączyć do swojego partnera i w kilku skokach pokonała otwartą przestrzeń, by również skryć się w wysokich zaroślach, błyskając w moją stronę białym tyłeczkiem. jeszcze tylko na chwilę zatrzymała się, odwróciła w moją stronę jakby na pożegnanie i tyle ich widziałem. Może jeszcze kiedyś się tutaj spotkamy. Pierwsze lody zostały przełamane.
Wiata przy wejściu do lasu - fot. Tomasz Banach
Po tak miłym spotkaniu postanowiłem wyruszyć do domku... Słońce stało już wysoko nad lasem, a ja przypomniałem sobie, że jestem strasznie głodny... No zwierzątka już po śniadaniu, a ja głodny po lesie chodzę. Musze częściej wychodzić, by po obcować z przyrodą. Polecam to Wam Wszystkim, zwłaszcza w tym ciężkim czasie. 
Wszyscy zalecają pozostanie w domach w tym trudnym czasie kiedy zmagamy się z epidemia koronawirusa, ale nie oznacza to, że nie powinniśmy zażywać spacerów po świeżym powietrzu.. Samotne wędrówki na pewno nikomu nie zaszkodzą.. Ja podczas dzisiejszego wyjścia nie spotkałem ani jednej osoby, a gdybym nawet spotkał, to pozdrowiłbym ją z bezpiecznej odległości i poszedł swoją drogą. Nic tak nam nie szkodzi jak nuda i brak zajęcia, które skutkuje głupimi wpisami na fb, których sam dzisiaj, niestety nie po raz pierwszy, stałem się atakiem... Niektórym lekarz wręcz powinien zalecić jakieś pozytywne zajęcie. Uważajcie na siebie i dbajcie o swoje zdrowie... idźcie do lasu, na łąki czy pola.. a nie do marketów i większych skupisk ludzkich. Pozdrawiam cieplutko Kochani!     

Więcej zdjęć z dzisiejszej wycieczki znajdziecie na mojej stronie na FB
Wystarczy "kliknąć" TUTAJ

piątek, 13 marca 2020

Co robi przewodnik turystyczny w czasie kiedy nie oprowadza? - czyli życie w obliczu przymusowej przerwy...

Widok na Nowa Bramę Lubelską i Kościół św. Katarzyny -
fot. Tomasz Banach
Pewnie często zastanawiacie się co robią zawodowi przewodnicy, kiedy nie oprowadzają turystów. W normalnych warunkach, zajmujemy się rezerwacją terminów zwiedzania, opracowywaniem nowych, często autorskich tras oprowadzania, zgłębiamy swoją wiedzę na temat miasta i regionu. Bycie przewodnikiem to nieustanny proces polegający na kształceniu, zdobywaniu nowych wiadomości, nowych doświadczeń z zakresu szeroko pojętej turystyki, rekreacji, kultury, architektury... Zajmujemy się również reklamą swoich działań. 
Jednak przychodzi czasami taki wyjątkowy dla nas czas jak ten, którego doświadczamy obecnie.. Czas w którym nasza działalność jest znacznie ograniczona. W obliczu zagrożenia "koronawirusem" odwoływane są (lub raczej przesuwane w czasie) wycieczki i inne imprezy turystyczne i kulturalne, zamykane są muzea, teatry restauracje i hotele... W tej wyjątkowej dla nas wszystkich (nie tylko przewodników) sytuacji staram się aktywnie spędzić przymusowo wolny czas.
W Zamojskim Parku - fot. Tomasz Banach
Dzisiaj wybrałem się na samotną (by unikać większych skupisk ludzkich jak zalecają służby sanitarno - epidemiologiczne) wycieczkę rowerową wokół Zamojskiej Twierdzy. Wiosenna pogoda zachęca do przebywania na świeżym powietrzu i by się troszkę poruszać, a jednocześnie przebywając na świeżym powietrzu postanowiłem zrobić wiosenny objazd tego jakże ciekawego turystycznie szlaku. Objazd swój rozpocząłem od Bramy Lwowskiej, jednej z trzech bram pierwotnie prowadzących do Miasta Idealnego. Następnie wzdłuż fosy i kurtyny (prostego odcinka murów) łączącego dawny Bastion VII z Bastionem VII przejechałem w okolice Nowej Bramy Lubelskiej powstałej w czasie największej przebudowy Zamojskich Fortyfikacji z pierwszej połowy XIX wieku. Po pokonaniu ronda umiejscowionego w bezpośredniej bliskości, dziś nieistniejącego Bastionu V wjechałem do Zamojskiego Parku.
Widok na Park Miejski - w oddali Kojec i widok na Stare Miasto -
fot. Tomasz Banach
Zamojski Park to cudowna realizacja założeń Waleriana Kronenberga z lat 20-tych XX wieku, któremu to udało się we wzorcowy sposób wpisać w układ parku elementy dawnej fosy, Bramy Lubelskiej Starej, jak i pozostałości ziemnych nasypów dawnego Bastionu IV. Po przejechaniu prawie pustymi alejkami parkowymi zatrzymałem się na dłuższą chwilę by oddać się lekturze.  Oczywiście książki związanej nieodłącznie z Zamościem i jego niesamowitą historią. Lubię wracać do niektórych pozycji książkowych, odkrywając je wciąż na nowo, ale także czytać nowe publikacje o mieście i regionie. Przestudiowałem również po raz "enty" mapę Roztocza, by oczami wyobraźni udać się na ukochane przeze mnie wzgórza, wsłuchać się w szum drzew, czy przecinających licznymi wąwozami rzek i strumieni. Oddałem się rozmyślaniom nad tym co było i tym co jeszcze przede mną... To dobry czas na wszelkiego rodzaju przemyślenia, z dala od codziennego zgiełku, zabiegania, gonienia za sprawami doczesnymi. Tak rzadko mam czas na takie chwile zadumy...
Południowe Przedpole Twierdzy z Bramą Szczebrzeską -
fot. Tomasz Banach 
Z tych nieco melancholijnych rozważań wyrwał mnie wiosenny śpiew ptaków i postanowiłem wyruszyć dalej na swoją wiosenną wycieczkę. Przejechałem przez park i wzdłuż fosy pomiędzy dawnymi Bastionami IV i III. Mijając Bastiony "Fortalicyi" Zamojskiej zastanawiałem się ile to razy opowiadałem o nich zwiedzającym ze mną turystami. Zatrzymałem się jeszcze kilka razy w obrębie południowego przedpola i Bramy Szczebrzeskiej strzegącej drogi do miasta od strony dawnej Wielkiej Zalewy otaczającej tę część murów. Przyszedł czas na przejazd wzdłuż kurtyny łączącej Bastion III z Bastionem II. Następnie mijając piata forma Bastionu II ruszyłem w kierunku usytuowanej w kurtynie pomiędzy Bastionem II i I, Furtę Wodną wjechać na chwilę w mury miejskie. Po przejechaniu przez Rynek Wodny, mijając "Centralkę" i będący w renowacji kościół oo. Franciszkanów swój objazd zakończyłem w okolicy Nowej Bramy Lwowskiej.
Mam nadzieję, że kiedy cała zawierucha związana z epidemią minie, będę miał okazję wyruszyć na podobną wycieczkę razem z Wami i szczegółowo opowiedzieć o mijanych obiektach, których powstanie i historia wydaje się czasami cytatem zaczerpniętym z "Baśni 1000 i jednej nocy"...      

Więcej zdjęć z objazdu Twierdzy zobaczysz na mo

jej stronie na fb "klikając" Tutaj

Garść informacji (nie medycznych, a turystycznych) w związku z wystąpieniem przypadków "koronawirusa".

Szanowni Państwo - Drodzy Turyści! 


Grunt to opanowanie i odpowiednie planowanie... - fot. Daniel Czubara
W związku z rozprzestrzeniającą się na terenie naszego kraju, ale także regionu epidemią wirusa grypy tzw. "koronawirusa" idąc za zaleceniami władz centralnych jak i samorządowych, w trosce o wspólne bezpieczeństwo postanowiłem ograniczyć nie co swoją działalność w branży turystycznej, kulturalnej i społecznej.
W związku z wirusem władze centralne wydały decyzję o zawieszeniu działalności przedszkoli, szkół i uczelni wyższych, a co za tym idzie zostały również zawieszone wycieczki szkolne i inne formy działalności turystycznej. Decyzją Wicepremiera Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego zostały również zamknięte muzea i instytucje kultury. Obowiązuje zakaz organizacji imprez masowych... Wiąże się to jednoznaczne z ograniczeniem również naszej działalności jako przewodników turystycznych, czy pilotów wycieczek. Ruch w turystyce, paraliżowany przez wirusa, praktycznie został zatrzymany.

Już niebawem powędrujemy tędy razem... fot. Tomasz Banach
Co w związku z koronawirusem w Zamościu? Czasowo zamknięte zostają takie obiekty jak:
- Muzeum Zamojskie w Zamościu wraz z Oddziałem Muzeum Fortyfikacji i Broni Arsenał oraz Galerią Rzeźby prof. Mariana Koniecznego;
- Zamojski Ogród Zoologiczny;
- Trasa Turystyczna w Bastionie VII wraz z tarasem Widokowym na Koronie Nadszańca;
- Zamojski Dom Kultury;
- Biuro Wystaw Artystycznych - Galeria Zamojska;
- Centrum Kultury Filmowej "Stylowy";
- Ośrodek Sportu i Rekreacji w Zamościu'
- Orkiestra Symfoniczna im. Karola Namysłowskiego;

Już teraz wiemy, że w związku z epidemią nie odbędzie się tegoroczna wiosenna edycja Akcji "Polska zobacz więcej - Weekend za pół ceny". Podporządkowując się decyzji organizatorów również nasze Stowarzyszenie Turystyka z Pasją, było zmuszone odwołać wydarzenia związane z tym wydarzeniem. czy wszystkie? To okaże się w momencie kiedy zobaczymy jak rozwija się sytuacja sanitarno-epidemiologiczna. Zaplanowane na kwiecień i maj wycieczki (zarezerwowane usługi przewodnickie) będą realizowane w miarę rozwoju sytuacji. 
Bądźmy Kochani dobrej myśli i żyjmy nadzieją, że niebawem sytuacja wróci do normy, a my przewodnicy do normalnej pracy z turystami. Dzisiaj mija drugi dzień od kiedy jestem na przymusowym urlopie i już za Wami tęsknię! Nie mogę się doczekać kiedy znów spotkamy się na turystycznych szlakach. A teraz, z tego miejsca pragnę życzyć Wam Wszystkim, przede wszystkim zdrowia (bo to teraz najważniejsze) opanowania i rozwagi w tych trudnych chwilach... 

Idzie wiosna... będzie dobrze!!!

P.s. Co robi przewodnik turystyczny, kiedy nie oprowadza? Już niedługo przeczytacie o tym na moim blogu!

niedziela, 8 marca 2020

Wszystkiego Najlepszego Drogie Panie z okazji Międzynarodowego Dnia Kobiet!!!

Z okazji obchodzonego 8 marca Międzynarodowego dnia Kobiet, pragnę życzyć Paniom - Moim Wspaniałym Turystkom (tym, które, już ze mną zwiedzały, tym które będą zwiedzały dzisiaj, jak i tym które zaszczycą mnie dobrodziejstwem ich oprowadzania w przyszłości) życzę;  Wszystkiego Najlepszego. Wszelkiej Pomyślności w życiu prywatnym i zawodowym. Życzę tego, ba każdy nowy dzień rozpoczynał się uśmiechem i był pełen pogody ducha. Jako przewodnik turystyczny, nie może obyć się również bez życzeń dotyczących podróży! Życzę Wam Kochane Turystki wielu cudownych wycieczek, wypadów, rajdów, spotkań towarzyskich. "Wędrówką życie jest człowieka.." jak śpiewał Edward Stachura.. i takiego właśnie, pełnego niezapomnianych, dobrych wrażeń, poznawania nowych, ciekawych ludzi, życia Wam życzę. 

A teraz troszkę historii. Nie byłbym sobą gdybym nie zgłębił nieco tematu i nie sięgnął do źródeł, by wyjaśnić skąd w ogóle data 8 marca jako dzień uczczenia naszych Wspaniałych Pań! Jak czytamy na stronie wp.pl: "Żeby poznać genezę współczesnego Dnia Kobiet, nie trzeba cofać się daleko w przeszłość. 8 marca 1908 roku na ulice Nowego Jorku wyszły kobiety, które domagały się zdecydowanych zmian. Pracownice domagały się poprawy warunków pracy, podwyżek, a także przyznania praw wyborczych.
Ich przemarsz miał tragiczny koniec. Podczas protestu wybuchł pożar. W ogniu zginęło 126 kobiet. W pierwszą rocznicę tych tragicznych wydarzeń kobiety zebrały się, aby obchodzić pierwszą rocznicę pożaru i oddać cześć zmarłym protestującym. Uznaje się, że właśnie świętowanie rocznicy tragicznego pożaru jest pierwszym w historii przypadkiem obchodzenia Dnia Kobiet. I to właśnie od daty protestu wywodzi się data współczesnego, radosnego święta.
Dzień Kobiet wypaczony w czasach PRL
Zupełnie innego znaczenia nabrał Dzień Kobiet w czasach PRL. To właśnie po II wojnie światowej
święto to zaczęło być obchodzone na większą skalę w Polsce. Jednak rocznicę walki o wolność i równość kobiet zmieniono w coś zupełnie innego. 8 marca w PRL był idealnym dniem do manipulacji dla aparatu państwowego. Tego dnia promowano pracę kobiet oraz podkreślano jej znaczenie w hierarchii społecznej. Z okazji Dnia Kobiet panie obdarowywano "ekskluzywnymi" podarkami. Oprócz goździków i tulipanów były to rajstopy, kawa, czekolada i inne przedmioty, których zdobycie na co dzień stanowiło nie lada wyzwanie.
Kwiaty na Dzień Kobiet obowiązkowym elementem
Sposób obchodzenia Dnia Kobiet rodem z PRL w nieco zmienionej postaci przetrwał do dziś. Panie nadal otrzymują drobne upominki. Popularne są kwiaty, szczególnie goździki i tulipany. Panie nie dostają już raczej rajstop. Ich miejsce zastąpiły inne, drobne niespodzianki. Dzień Kobiet stał się również mocno komercyjnym świętem. Sklepy prześcigają się w doborze oferty i promocji. Wszystko, żeby przyciągnąć jak największą liczbę klientów."
Ten opis chyba nieco rozjaśnił nam obraz i genezę tego Święta. Ja osobiście uważam, że Dzień Kobiet powinien być obchodzony każdego dnia w doku... od stworzenia Świata, po jego kres!

Jeszcze raz Wszystkiego Najlepszego Drogie Paniei zapraszam do wspólnych wycieczek!!!

sobota, 7 marca 2020

Czas ładowania baterii, czyli krótka wycieczka w plener w poszukiwaniu śladów przedwiośnia.

Las - Osiedle Zamczysko Zamość
Od zawsze kochałem piesze wycieczki. Zarówno te dalsze, zorganizowane w postaci rajdów, jak i te indywidualne, krótsze po najbliższej okolicy. Zawsze były i są one dla mnie okazją do tego by naładować rozładowane baterie, co teraz po zimie jest szczególnie ważne. Marzył mi się już od dawna zimowy wypad w teren, jednak tegoroczna zima nie rozpieszczała nas swoją pogodą i nie było zbytnio wiele okazji do takich spacerów. Brak śniegu, temperatury w większości dodatnie, wszędobylskie błoto sprawiły, że jak do tej pory, taki zimowy spacer pozostaje w sferze niespełnionych marzeń.
Kiedy w końcu wyszło słońce, a temperatura przypomniała nam, że w kalendarzu mamy już marzec postanowiłem wyruszyć na poszukiwanie śladów przedwiośnia. Nie była to co prawda jakaś wielka eskapada, a raczej popołudniowy spacer, ale i tak pozwolił mi on po obcować z otaczającą mnie przyrodą, a co chyba najważniejsze z... samym sobą.
Paśnik - fot. Tomasz Banach
W czwartek, po południu założyłem moje stare trekingi, zarzuciłem na plecy plecak i ruszyłem do najbliższego lasu. Wstyd się przyznać, ale mam do tego miejsca kilkaset metrów od miejsca mojego zamieszkania, a tak naprawdę nigdy do końca nie eksplorowałem tego miejsca. Okazało się ono bardzo ciekawe. Niewielki las położony w okolicach zamojskiego zalewu urzekł mnie swoim pięknem i spokojem. Mimo, że do centrum Zamościa jest stąd stosunkowo blisko (widać szczyty katedry i wieżę dzwonnicy jak na dłoni), to jest tutaj cicho i spokojnie. 
Podczas wędrówki mijałem liczne podmokłe rozlewiska, kanały leśne, by w końcu usiąść na położonej za lasem łące, by spotkać tam dziką zwierzynę w postaci stada saren... niestety były one szybsze od migawki mojego sprzętu fotograficznego i nie udało mi się ich uwiecznić. Obiecałem sobie jednak, że odwiedzę to miejsce kiedyś o wschodzie słońca i zaczaję się z aparatem, by uwiecznić ożywioną dziką przyrodę. Nad głową przeleciał mi klucz żurawi, kilka bażantów wyskoczyło na łąkę z ukrycia, za które służyła im kępa łoziny... Coś cudownego!
Łąka przy lesie - fot. Tomasz Banach 
Wiosenne już słońce pięknie komponowało się ze ścianą, budzącego się do życia po zimowej przerwie lasu. Kiedy już po rozkoszowałem się ciszą i zagłębieniem się w swoją duszę, postanowiłem dokładniej zbadać leśne ostępy. Bardzo mi ta wędrówka pomogła i kiedy słońce piękną poświatą, przenikającą miedzy pniami i konarami drzew chyliło się ku zachodowi, postanowiłem wyruszyć w drogę powrotną.
Już teraz wiem, że mam całkiem blisko domu miejsce, w które mogę zawsze się udać, kiedy tylko najdzie mnie na to ochota. Mam zamiar z tego dobrodziejstwa przyrody korzystać jak najczęściej w ramach moich skromnych możliwości czasowych... Może nie koniecznie sam... Mam nadzieję odbyć kolejne piesze spacery, odnowić w ten sposób również swoją przewodnicką wiedzę o cudownych szlakach pieszych, położonego tuż za miedzą Roztocza. Zachęcam Wszystkich Was do aktywnego spędzania wolnego czasu. Zawsze możemy zebrać się w grupę i razem wyruszyć na spotkanie przygody na łonie przyrody.   

Więcej zdjęć z wędrówki na moim Facebooku