Sobiepan we własnej osobie - fot. Mirosław Chmiel |
Rzecz działa się w Roku Pańskim 1648, kiedy to pod Zamojską Twierdzę podeszły wojska kozacko – tatarskie na czele z ich wodzem Bohdanem Chmielnickim. Jak myślicie udało się Chmielnickiemu twierdzę Zamojską zdobyć? Oczywiście, że nie, gdyż o Twierdzy Zamojskiej mówi się, że nigdy nie została zdobyta szturmem przez obce wojska. Pewnie, że nie obce armie w wyniku porozumień, traktatów czy chociażby rozbiorów wchodziły do Zamościa, jednak Twierdzę udało się zdobyć szturmem tylko raz… a było to w roku 1809, kiedy to wojska Księstwa Warszawskiego odbijają Zamość z rąk austriackich…
Wróćmy jednak do pierwszego oblężenia… Mimo tego, że Chmielnickiemu nie udało się zdobyć Fortalicji, to mieszczanie zamojscy zobowiązali się wypłacić mu pieniężną kontrybucję. Dosyć wysoką jak na owe czasy, bo 20 000. Ale po co płacić skoro Twierdza nie została zdobyta? Już Wam tłumaczę.
Na mieście władał wówczas wnuk założyciela miasta, także Jan – Sobiepanem zwany. On to nie przebywał w Twierdzy Zamojskiej w czasie oblężenia, wraz z wujem sławnym Jeremim Wiśniowieckim wybrał się na sejm elekcyjny do Warszawy. Chmielnicki chcąc przyśpieszyć negocjacje o poddaniu Twierdzy umożliwił wymianę listów pomiędzy Zamościem a Warszawą. I w jednym z takich listów mieszczanie zamojscy piszą do Jana Sobiepana mniej więcej tymi słowy:
- Jaśnie nam Panujący Janie Sobiepanie Zamoyski: duch w obrońcach Twierdzy nie ginie, bronimy się w Zamościu dzielnie, kul armatnich Ci u nas dostatek, proch jest, jedzenie jeszcze mamy, ładne dziewki z okolic zjechały, ale będziemy musieli Twierdzę poddać, lub wypłacić kontrybucję, gdyż zaczyna w mieście brakować nam…
Czego brakowało w Zamojskiej Twierdzy podczas oblężenia w czasie powstania Chmielnickiego dowiecie się podczas zwiedzania ze mną… A może napiszę Wam o tym, w którymś wpisie na moim blogu. Zapraszam do wspólnego odkrywania tajemnic Miasta Idealnego…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz