środa, 6 grudnia 2017

Twierdza Zamość - Ostatni bastion powstania listopadowego

Zamość na akwareli Jana Pawła Lelewela
Kolejny artykuł mojego autorstwa ukazał się na łamach Nowego Kuriera Zamojskiego:
Kilka dni temu, 29 listopada obchodziliśmy 187 rocznicę wybuchu powstania listopadowego. W związku z tym uznałem, że warto przybliżyć czytelnikom Nowego Kuriera Zamojskiego rolę jaką odegrała Twierdza Zamojska w ciężkim i burzliwym okresie „nocy listopadowej”.

Przeddzień wybuchu powstania twierdza zamojska była jedną z dwóch (poza Modlinem) kluczowych fortyfikacji na terenie Królestwa Polskiego. Wprawdzie powstała na przełomie XVI i XVII wieku fortalicja, mimo licznych przebudów, była w XIX stuleciu nieco przestarzała i nie w pełni mogła sprostać warunkom ówczesnego pola walki, jednak jej położenie na kresach południowo – wschodnich podporządkowanego Rosji Królestwa Polskiego miało nadal znaczenie strategiczne. 
Kiedy wybuchło powstanie listopadowe, dyktator powstania Józef Chłopicki docenił znaczenie jak i wspomniane wyżej położenie zamojskiej twierdzy, czyniąc starania by podporządkować ją władzom powstańczym. W tym celu wysłał do Zamościa kuriera powstańczego Andrzeja Edwarda Koźmiana. Koźmian w Zamościu został chłodno przyjęty przez znienawidzonego przez polaków komendanta twierdzy generała Józefa Hurtiga. Natomiast został entuzjastycznie powitany przez polskich żołnierzy i oficerów, którzy spontanicznie poparli powstanie. W zaistniałej sytuacji Hurtingowi nie pozostało nic innego jak podać się do dymisji. Jego miejsce na stanowisku dowódcy garnizonu zamojskiego zajął, znany ze swego męstwa i patriotyzmu, generał Julian Sierawski. Rozpoczęto umacnianie fortyfikacji Zamościa, uzupełnianie stanów garnizonowych oraz gromadzenie zapasów broni, amunicji i żywności niezbędnych do wzmocnienia pozycji twierdzy w nadchodzącej wojnie polsko – rosyjskiej. Prym w przygotowaniach wiódł skierowany do Twierdzy Zamojskiej podpułkownik Ignacy Prądzyński – jeden z wybitniejszych oficerów polskich tego okresu. Już w styczniu 1831 roku zwrócił on uwagę na to, że twierdza zamojska mogła by pełnić rolę doskonałej bazy wypadowej dla rozszerzenia powstania na tereny Podola i Wołynia.
Po upadku dyktatury Chłopickiego, pod koniec stycznia 1831 r., odwołany został ze swojego stanowiska generał Sierawski jak i podpułkownik Prądzyński. Na szczęście twierdza w tym czasie była już dostatecznie ufortyfikowana i zaopatrzona. Nowym komendantem garnizonu zamojskiego został pułkownik Jan Krysiński awansowany tuż po objęciu funkcji do stopnia generała. Był to doświadczony i zaprawiony w bojach oficer artylerii...
Opracowanie tekstu: Tomasz Banach

Całość artykułu możecie przeczytać na stronie 10-ej najnowszego
wydania Nowego Kuriera Zamojskiego lub w wersji elektronicznej (również strona 10-ta)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz