Jam Ci to - fot. Rafał Maśny |
Pamiętacie jak pytałem Was w jednym z moich wpisów o to czego brakowało w Zamojskiej Twierdzy podczas pierwszego jej oblężenia przez wojska kozacko – tatarskie Chmielnickiego? Przyszedł czas na rozwiązanie tej zagadki, o której pisałem Wam TUTAJ
A mianowicie zaczyna brakować… PIWA
- Dla czego piwo było tak ważne w oblężonej Twierdzy? Już spieszę z odpowiedzią, ale zanim do tego dojdzie muszę wyjaśnić, że o tym piwie nie boję się opowiadać nawet przy najmłodszych, gdyż „złocisty napój” w tamtych czasach miał małą zawartość alkoholu. Pili go praktycznie wszyscy, od najmłodszych po starców. Znajdziemy opisy w Trylogii Sienkiewicza o tym jak Mości Zagłoba wypił trzy beczki piwa, to możemy przypuszczać, że co najwyżej mu nerki przeczyściło, bo w głowie raczej po nim nie szumiało… I nie o to by szumiało w głowie w tym wszystkim chodziło. A więc o co?
Miasto Zamość przeznaczone było w tym okresie do zamieszkania przez ok dwóch i pół do trzech tysięcy mieszkańców. W czasie oblężenia, kryjąc się przed nawałą kozacko –tatarską przybywają do miasta, jak byśmy to dzisiaj nazwali uchodźcy, czyli tury… Oj przepraszam przejęzyczyłem się… oczywiście chodzi o okoliczną szlachtę, która chroni się w zamojskiej fortalicji. Jak podają historycy mogło ich być nawet około 7 tysięcy.
Jadła wszelkiego pod dostatkiem było... ale piwa brak - fot. Rafał Maśny |
Miasto jest przeludnione. Bardzo szybko dochodzi do zatrucia wody w miejscowych studniach, w mieście wybucha epidemia. Jedynym napojem, który nadawał się do picia było właśnie piwo, gdyż proces fermentacji, proces warzenia, był jednym z niewielu znanych sposobów uzdatniania wody. I kiedy kończyło się piwo w Twierdzy, to były trzy drogi… albo Twierdzę poddać, albo zemrzeć na zarazę, albo wypłacić kontrybucję jak uczynił to Zamość.
Przez to ja co wieczór sprawdzam czy w zamojskich restauracjach jest odpowiednia ilość piwa, bo gdyby komuś przyszła do głowy głupia myśl, by Twierdzę Zamojską oblegać, to żebyśmy się z tak błahego powodu nie poddali.
Muszę Was zapewnić, że zamojscy restauratorzy mają zawsze w zanadrzu dwie… trzy beczki piwa, w tak zwanym zanadrzu… No chyba, że ja się dłużej zasiedzę…
Chmielnicki odchodzi z pod Zamościa, a ja zapraszam do wspólnego zwiedzania Miasta Idealnego, podczas którego usłyszycie tę i wiele innych historii związanych z dziejami Perły Renesansu. Zarówno tych jak najbardziej poważnych, jak i tych jak ta którą Wam opowiedziałem traktująca o historii z przymrużeniem oka…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz