niedziela, 30 października 2022

Zamość z przymrużeniem oka - czyli o tym jak to Szwedzi podstępem chcieli Twierdzę zająć

Szwedzi pod Zamościem - fot. Wojciech Baranowski

Zapewne pamiętacie jak pisałem Wam o oblężeniu Zamościa przez Szwedów podczas "Potopu" i o tym jak to Król Karol X Gustaw chciał Twierdzę podstępem zająć. Jeżeli nie to zapraszam do poczytania TUTAJ Czas wyjaśnić jak historia ta się skończyła i dla czego Szwedzi Zamościa nie wzięli. A pamiętam to jakby było wczoraj.
Wysłał król szwedzki swojego posła, oficera Forgela z listem do Jana "Sobiepana" Zamoyskiego, w którym pisze tak:
- "Jaśnie Książe Zamoyski - już go tak na wyrost tytułując - My tu do Ciebie w gości przybywamy, a tu bramy zawarte, nikt nas nie wita. Gdzież jest ta polska gościnność, o której ja Król tyle słyszałem?". Powoływanie się przez Karola Gustawa na święte prawo gościnności byłoby jak najbardziej zasadne, gdyby nie fakt, o którym pisze jeden z kronikarzy zamojskich tego okresu, że już pierwszego dnia oblężenia znaleziono na terenie miasta około stu pięćdziesięciu kul armatnich. Czyli Szwedzi w gości nie przyszli, na wiwat nie strzelali, wyrządzili w mieście straty. A mianowicie na jednym z rynków - na Rynku Solnym - padł jeden wół i jeden z mieszczan, w czasie nocnego obstrzału został raniony w tylną część ciała. W jaką? Odpowiedzcie sobie sami. No ale wracamy dalej do listów. W kolejnym liście król szwedzki pisze tak:
- "My już będziemy z pod Zamościa odchodzili. Nie chcecie nas - trudno. Jakoś tę czarę goryczy wypijemy. Chcemy tylko z Tobą Jaśnie Książe zjeść pożegnalne śniadanie".
Jan "Sobiepan" Zamoyski, którego od kilku lat gram w jednej z inscenizacji, biesiadować lubił, za kołnierz nie wylewał, dziewkom nie odpuszczał (to już wiecie dlaczego sobie taką rolę wybrałem). Myśli sobie tak: "Przyjechał ten król, zjemy razem śniadanie, wypijemy po kielichu i pojedzie sobie skąd przybył i będę miał gościa z głowy" . Z drugiej jednak strony myśli: "Jakiś nienormalny jest ten Szwed. Najpierw do mnie strzela, później chce bym go na imprezę prosił? Coś tu jest nie tak! Bo jak ja go zaproszę, to będę musiał otworzyć bramę. król pewnikiem sam nie przyjdzie. Weźmie ze sobą całą świtę, za nią wejdzie wojsko i będę musiał Twierdzę poddać". Co robi Zamoyski żeby z jednej strony Zamościa nie poddać, a z drugiej polskiej gościnności nie zaprzeczyć? Dla swoich wojsk ustawia stoły w murach Twierdzy, dla Szwedów natomiast po za murami - co by się Jego Królewska Mość trudzić nie musiał. Zastawia tym czym ma najlepsze: wytwornymi miodami i winami, jadłem wszelkim aż się stoły uginały. Nie stawia Szwedom tylko jednej rzeczy, a nawet kilku - żadnych ław, krzeseł, taboretów, zydli - co by się Szwedzi pod Zamościem nie zasiedzieli. Od tego czasu posiłek podawany na stojąco, czyli in erectus po  łacinie zwany, zaczął zwać się Stołem Szwedzkim.
Moi drodzy! jak będziecie przy Szwedzkim Stole spożywali, to koniecznie wspomnijcie sobie o Zamościu i o tej legendzie, wymyślonej kilkanaście lat temu przez Pana Henryka Szkutnika, ówczesnego pracownika Muzeum Zamojskiego, malarza, fotografa i przewodnika po Zamościu i Roztoczu. Wspomnijcie o legendzie, w którą uwierzyło już dziesiątki jak nie setki tysięcy turystów. Tak to właśnie Twierdza Zamojska, jako jedna z trzech, oparła się szwedzkiemu "Potopowi".

O tej i o wielu innych zamojskich opowieściach usłyszycie podczas zwiedzania ze mną zamojskiej Twierdzy. Do czego bardzo Serdecznie |Zapraszam. 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz