piątek, 17 lutego 2017

"Mars Sarmacki czy Goliat Szwedzki" - Zaproszenie

Moi Drodzy Czytelnicy!
Plakat Uroczystości.
W imieniu Organizatorów: Lubelskiej Chorągwi Husarskiej oraz Chorągwi Zamku w Zawieprzycach pragnę Was Serdecznie Zaprosić na Uroczystą Mszę Świętą i Widowisko Historyczne „Mars Sarmacki czy Goliat Szwedzki – Rzecz o Potrzebie Gołębskiej Anno Domini 1656”. Impreza odbędzie się w najbliższą niedzielę (19 lutego) o godzinie 12:00 w kościele parafialnym w Gołębiu.
To właśnie 19 lutego A.D. 1656 pod miejscowością Gołąb starły się wojska Rzeczpospolitej z potęgą Szwedzką. Wokół bitwy i jej przebiegu, a nawet daty jej rozegrania pojawia się wiele sprzeczności. Nie będąc historykiem posłużę się tutaj dwoma spojrzeniami na „Potrzebą Gołębską”. Pierwsze, może bardziej Wam znane znalazło się w „Potopie” Henryka Sienkiewicza, który w literacki sposób pisze o bitwie; drugie natomiast (w pięknej graficznej ramce po lewej stronie) Pana dr Leszka Czarneckiego z Lubelskiego z Lubelskiego Oddziału Instytutu Pamięci Narodowej, będące historycznym opisem wydarzeń tamtego dnia. 
Opis Bitwy pod Gołębiem autorstwa
dr Leszka Czarneckiego
Tak o Bitwie pod Gołębiem pisał H. Sienkiewicz w "Potopie":
(...) Po czym Aleksandra Macedońskiego wspominał, z którym lubił być porównywany, i szedł naprzód, goniąc pana Czarnieckiego; ten zaś, nie mając sił tak wielkich ani ćwiczonych, umykał się przed nim, ale umykał jak wilk, gotów zawsze się zwrócić. Czasem też szedł przed Szwedami, czasem po bokach, a czasem, zapadłszy w głuchych lasach, puszczał ich naprzód, tak iż oni myśleli, że jego gonią, a on właśnie szedł za nimi, wycinał opieszałych, tu i owdzie uszczknął cały podjazd, znosił idące wolniej pułki piesze, napadał na wozy z żywnością. I nigdy Szwedzi nie wiedzieli, gdzie jest, z której strony uderzy. Nieraz w zmrokach nocnych rozpoczynali ogień z armat i muszkietów do zarośli, sądząc, że nieprzyjaciela mają przed sobą. Nużyli się śmiertelnie, szli w chłodzie, głodzie i zmartwieniu, a ów - vir molestissimus - wisiał ciągle nad nimi, jako chmura gradowa wisi nad łanem zboża. Na koniec dopadli go pod Gołębiem, niedaleko ujścia Wieprza do Wisły. Niektóre chorągwie polskie, stojące w gotowości rzuciwszy się z impetem na nieprzyjaciela, rozniosły postrach i zamieszanie. Więc naprzód skoczył pan Wołodyjowski ze swoją laudańską chorągwią i wsparł królewicza duńskiego Waldemara; zaś pan Kawecki Samuel i młodszy Jan stoczyli z pagórka pancerną chorągiew na najemnych Angielczyków Wikilsona - i w mgnieniu oka pożarli ich, jako szczupak pochłania klenia, zaś pan Malawski zwarł się z księciem biponckim tak szczelnie, iż ludzie i konie pomieszali się ze sobą jako kurzawa, którą dwa wichry z przeciwnych stron przyniosą i jeden wir z niej uczynią. W mgnieniu oka zepchnięto Szwedów ku Wiśle, co widząc Duglas pospieszył swoim z wyborową rajtarią na ratunek. Lecz rozpędu i te nowe posiłki wstrzymać nie mogły; poczęli więc Szwedzi skakać z wysokiego brzegu na lód, padając trupem tak gęsto, że czernili się na śnieżnym polu jako litery na białej karcie. Legł królewicz Waldemar; legł Wikilson, a książę biponcki, obalon z koniem, nogę złamał - legli wszelako i obaj panowie Kaweccy, i pan Malawski, i Rudawski, i Rogowski, i pan Tymiński, i Choiński, i Porwaniecki, jeden tylko pan Wołodyjowski, chociaż się w szwedzkie szeregi jako nurek w wodę z głową zanurzał, najmniejszej rany nie poniósł.
Tymczasem przyciągnął sam Karol Gustaw z główna siłą i armatami i naówczas zmieniła się postać boju. Inne Czarnieckiego pułki, niekarne i nie wyćwiczone, nie umiały stanąć na czas w ordynku; niektóre koni nie miały pod ręką, inne, po dalszych wsiach leżące, wbrew rozkazom, aby ciągle były w pogotowiu, zażywały wczasu po chatach. Na owe gdy nieprzyjaciel natarł niespodzianie, wnet poszły w rozsypkę i ku Wieprzowi umykać poczęły. Więc pan Czarniecki kazał trąbić na odwrót, aby tamtych pułków, które pierwsze uderzyły, nie wygubić. Jedni poszli tedy za Wieprz, inni do Końskowoli, zostawiając pole i sławę zwycięstwa Karolowi, gdyż tych zwłaszcza, którzy za Wieprz uchodzili, długo ścigały chorągwie Zbrożka i Kalińskiego, przy Szwedach jeszcze zostające.
Tak opisywali Bitwę pod Gołębiem wybitni ludzie pióra i nauki. Jak będzie na obchodach 361 rocznicy tego wydarzenia, będziecie mogli przekonać się osobiście już w najbliższą niedzielę. 
Nasze Stowarzyszenie Turystyka z Pasją, co prawda grupą stricte rekonstrukcyjną nie jest, ale czasami mamy zaszczyt brać udział w uroczystościach związanych właśnie z rekonstrukcją. Nie inaczej będzie i tym razem. Odpowiadając na Zaproszenie Organizatorów, za które bardzo serdecznie DZIĘKUJEMY, wyślemy pod Gołąb naszych przedstawicieli, by reprezentowali nas godnie na obchodach Rocznicy. Jeszcze raz zapraszam WSZYSTKICH CHĘTNYCH do wzięcia udziału w Uroczystościach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz