piątek, 10 marca 2017

Cmentarz Orląt Lwowskich - najważniejsze dla Polaków miejsce we Lwowie

Zimowy Cmentarz Orląt Lwowskich - fot. Turystyka z Pasją
Dzisiaj postanowiłem zaprosić Was na kontynuację spaceru po Lwowie, który ja miałem okazję odbyć podczas wyjazdu 21 stycznia br. Tym razem wybierzemy się, wraz z autorem przewodnika „Spacer po Lwowie” panem Sławomirem Koprem do miejsca szczególnego – Cmentarza Orląt Lwowskich.
„Jednym z najważniejszych dla Polaków miejsc we Lwowie jest Cmentarz Orląt Lwowskich – miejsce spoczynku bohaterskich obrońców miasta z czasów wojny z Ukraińcami w latach 1918 – 1920. Obrona ta była jednym z najpiękniejszych symboli polskiego patriotyzmu i dowodem miłości do rodzinnego miasta – epopeją, z którą może się równać tylko powstanie warszawskie.  
W obronie Lwowa czynnie wystąpiła młodzież – blisko połowa bojowników nie miała 25 lat, a wielu z pośród nich było jeszcze uczniami. Przez trzy tygodnie walk poległo 439 obrońców, w tym 120 uczniów i 76 studentów. Najmłodsza z ofiar miała 13 lat, a o rok starszy Jurek Bitschan zginął ostrzeliwując się do końca na Cmentarzu Łyczakowskim. Walczyli i ginęli za polski Lwów potomkowie zamożnych mieszczańskich rodzin, dzieci rzemieślników oraz bezrobotnych. Własną krwią udowodniło patriotyzm rodzeństwo Grabskich – najmłodsze z trójki miało 15 lat, najstarsze 21. Ich poświęcenie nie poszło na marne – Lwów ponownie stał się polskim miastem, choć tylko na 20 lat.
Katakumby - fot. Turystyka z Pasją
W 1918 roku we Lwowie zdecydowanie dominowała ludność polska – Ukraińcy stanowili zaledwie 19% mieszkańców, ale przeważali w okolicach miasta. Obie narodowości uważały Lwów za najważniejszy dla siebie ośrodek kulturalny na zachodniej Ukrainie, co musiało spowodować wybuch wojny. Polacy nie doceniali jednak Ukraińców, dzięki czemu ci bez problemu opanowali w nocy z 31 października na 1 listopada strategiczne punkty Lwowa. Ku zdumieniu strony polskiej, rankiem, nad budynkiem ratusza powiewała niebiesko – żółta flaga.
Chociaż polskie organizacje wojskowe w mieście nie były specjalnie liczne (ok. 900 osób), to nasi rodacy przewyższali przeciwnika determinacją i patriotyzmem. A przodowała w tym młodzież szkolna i akademicka. Powstające patriotyczne grupy bojowe podejmowały często walkę bez uzgodnienia z dowództwem, wykazując ogromne oddanie. Mimo tego, że dyscyplina nie była najmocniejszą stroną polskich ochotników, to ich odwaga i determinacja rekompensowały wszystko. Do tego dochodziła jeszcze znajomość terenu – dla lwowskich ochotników zaułki miasta były naturalnym, znanym od urodzenia środowiskiem. Tymczasem oddziały ukraińskie składały się głównie z mieszkańców wsi, którzy nie orientowali się w topografii Lwowa.
Cmentarz Orląt - fot. Turystyka z Pasją
Obie strony konfliktu z reguły zachowywały się w rycerski sposób (chociaż zdarzały się również odstępstwa – to jednak była wojna). We wspomnieniach Józefa Wittlina można znaleźć informację, że ukraiński oficer wstrzymał ogień po to, by autor mógł bezpiecznie wraz z rodziną dotrzeć do domu. Przerwano również zacięte walki o Dworzec Główny, unikając w ten sposób masakry setek zdemobilizowanych żołnierzy innych narodowości, którzy usiłowali wydostać się ze Lwowa. Warunki rozejmu dowódcy omawiali w spokojnej rozmowie – przy chlebie z kiełbasą i wódce. Inny rozejm, na jednej z ulic miasta, zakończył się w nietypowy sposób. Ukraińcy odnieśli do polskich stanowisk oficera, którego tak serdecznie ugościli, że zasnął po ich stronie. Pół godziny później wznowiono ogień.
Polski dowódca obrony Lwowa, kapitan Czesław Miączyński, zachowywał trzeźwy osąd sytuacji. Podwładni uważali, że postępuje zbyt ostrożnie, ale on za wszelką cenę unikał niepotrzebnego rozlewu krwi. Ofiar i tak było bardzo dużo, a Polakom brakowało sił, by wyprzeć Ukraińców z miasta, wobec czego skoncentrowali się na utrzymaniu strategicznych punktów i czekał na odsiecz z centralnej Polski. 
Mogiły na cmentarzu - fot. Turystyka z Pasją
20 listopada 1918 roku na Dworzec Główny wjechały pociągi z wojskiem i amunicją. Odsieczą dowodził podpułkownik Michał Karaszewicz – Tokarzewski. Nie tracono czasu i już następnego ranka polskie natarcie zakończyło walki we Lwowie. Chociaż Ukraińcy utrzymali niektóre pozycje, to ostatecznie ewakuowali miasto. Rankiem 22 listopada Lwów znów stał się polskim miastem.
Wkrótce po zakończeniu walk powstało towarzystwo Straż Mogił Polskich Bohaterów, którego celem była budowa cmentarza – pomnika. Rozpisano konkurs, a z pięciu projektów wybrano ofertę przedstawioną przez Rudolfa Indrucha. Zaskoczeniem był młody wiek autora – Indruch był studentem miejscowej politechniki, jednym z obrońców Lwowa. Po wyborze oferty zrezygnował z należnego honorarium, ogłaszając, że projekt przekazuje miastu bezinteresownie. Było to wyrazem uznania dla poległych obrońców miasta, wśród których było wielu jego przyjaciół. Indruch nigdy zresztą nie zobaczył realizacji własnych koncepcji, albowiem zmarł w 1924 roku, mając zaledwie trzydzieści lat.
Pamiątkowa Płyta - fot. Turystyka z Pasją
Prace nad nekropolią trwały do wybuchu II wojny światowej. Projekt Indrucha przewidywał bramę cmentarną z rzeźbą orła przytulającego orlęta, zadrzewioną aleję, trzy szeregi kamiennych schodów i trzy półkoliste tarasy z prostymi nagrobkami. Centralne miejsce nekropolii zarezerwowano dla łuku triumfalnego z kolumnadą, zwieńczonego posągiem rycerza opartego na mieczu, flankowanego lwami trzymającymi w łapach herb miasta. Do tego katakumby, kaplica w kształcie rotundy i pomniki poległych ochotników amerykańskich i francuskich.
Poświęcenie kaplicy odbyło się 23 września 1925 roku. Uroczyście złożono w katakumbach szczątki 72 obrońców poległych na różnych odcinkach frontu. Niebawem na cmentarzu odbyła się inna wzruszająca uroczystość. Ekshumowano i przewieziono do Warszawy prochy nieznanego żołnierza, które następnie umieszczono w grobowcu na placu saskim. 
Do wybuchu II wojny światowej na cmentarzu spoczęły szczątki 2859 poległych, w tym trzech amerykańskich lotników z eskadry imienia Tadeusza Kościuszki oraz 17 ochotników francuskich. Pogrzebano tu również osoby, które zasłużyły się w obronie Lwowa, a zmarły później z przyczyn naturalnych.
Przyłączenie Lwowa do ZSRR oznaczało zorganizowaną dewastację cmentarza. Na jego terenie powstało składowisko odpadów budowlanych, w brutalny sposób niszczono rzeźby i nagrobki. W sierpniu 1971 roku na cmentarz wjechały czołgi, rozjeżdżając gąsienicami polskie mogiły; do brutalnej, niszczycielskiej akcji użyto również materiałów wybuchowych. Cztery lata później w katakumbach i kaplicy powstał zakład kamieniarski, do którego przez pola grobowe wytyczono drogę dla samochodów ciężarowych. Wydawało się, że los Panteonu polskiej chwały został ostatecznie przesądzony – cmentarz przypominał zaśmiecone gruzowisko, a na jego obrzeżach wypasano krowy.
Pierwsze roboty porządkowe wykonali tu pracownicy „Energopolu” pod koniec lat 80-tych ubiegłego stulecia. Imperium sowieckie rozpadało się, a zajęte ważniejszymi problemami władze ZSRR nie poświęcały polskiemu cmentarzowi specjalnej uwagi. Inicjatywę odbudowy wsparło lwowskie Towarzystwo Opieki nad Grobami Wojskowymi, jednak przez pewien czas prace miały charakter półlegalny. Oficjalnie do renowacji przystąpiono w 1991 roku, po ogłoszeniu niepodległości Ukrainy (Polska jako pierwsza uznała suwerenność władz w Kijowie). Był to jednak dopiero początek długiego procesu, który do dzisiaj właściwie nie został zakończony”. 
Tak to właśnie w swoim przewodniku opisuje Cmentarz Orląt Lwowskich pan Sławomir Koper. Mimo tak wspaniałego i rzeczowego opisu tego miejsca, nic nie odda atmosfery odwiedzenia go osobiście. Skorzystałem z tego przewodnikowego opisu dla tego by podkreślić, z jednej strony jego merytoryczność i dogłębne potraktowanie tematu, a z drugiej strony dla tego, że własnymi słowami trudno mi byłoby opisywać miejsce uświęcone krwią bohaterów poległych w obronie Lwowa. Zachęcam do odwiedzenia cmentarza podczas wizyty we Lwowie.

Źródła: Sławomir Koper –  „Przewodnik po Kresach – Spacer po Lwowie”; Warszawa 2008

Polecam wyjazdy do Lwowa z Biurem Turystycznym Quand


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz