wtorek, 26 stycznia 2016

Z cyklu: "Wspomnień czar" - "Rajd w nieznane" - Śladami Powstania Styczniowego - 12 stycznia 2013

Kilka dni temu obchodziliśmy 153 rocznicę wybuchu Powstania Styczniowego. Zebrało mnie na wspomnienia i zapragnąłem przybliżyć Wam opis rajdu pieszego zorganizowanego przez KTP "Niezależni" w Lublinie w trzy lata temu w 150 rocznice tego jakże ważnego dla Polski i Polaków wydarzenia. Życzę przyjemnej lektury.

"Rajd w nieznae" - Śladami Powstania Styczniowego - 12 stycznia 2013

Trasa: Biskupice - okolice Trawniki
Długość trasy: ok. 11 km

"To pierwszy w tym roku „Rajd w nieznane” organizowany przez Klub Turystyki Pieszej „Niezależni” działający przy OM PTTK w Lublinie. Oczywiście nie mogło mnie na nim zabraknąć. Już dzień wcześniej  poczyniłem przygotowania, przepakowałem plecak (przeważnie nawet go nie rozpakowuję, by w razie co być zawsze gotowym ruszyć w drogę) i zrobiłem niezbędne zakupy.
Pomnik Powstańców Styczniowych pod
Fajsławicami - fot. Tomasz Banach
W dniu rajdu wstałem o 5-tej rano, zebrałem swoje rzeczy i wyruszyłem z domu na spotkanie z historią i przyrodą. Kilka minut po 7-dmej byłem już na Dworcu Głównym PKP w Lublinie. Po kilkunastu minutach zaczęli zbierać się pierwsi uczestnicy rajdu. Po zakupieniu biletów przeszliśmy na peron, skąd pociągiem o 7:48 wyruszyliśmy do Biskupic. W rozgrzanych do maksimum wagonach ( na dworze było dosyć chłodno) jechaliśmy ok. 35 minut.
Kiedy wysiedliśmy na stacji w Biskupicach zrobiliśmy sobie pamiątkowe, grupowe zdjęcie i wyruszyliśmy na rajd. Uzbierało się nas ponad 30 osób. Pierwszy przystanek zrobiliśmy już po kilku minutach wędrówki, tradycyjnie już pod miejscowym sklepem, gdzie ostanie zakupy. Przed sklepem także wysłuchaliśmy ciekawej prelekcji Prezesa KTP „Niezależni” Jurka Frąka na temat powstania styczniowego, jego przyczyn i przebiegu. Dzisiejszy rajd poświęcony jest 150 rocznicy wybuchu tegoż powstania. Celem naszej wędrówki jest miejsce największej bitwy powstania w tym rejonie, która miała miejsce na polach Fajsławic. W ten szczególny sposób chcemy uczcić pamięć powstańców poległych za wolność i niepodległość naszej Ojczyzny.
Nadszedł czas na dalszą wędrówkę. Przeszliśmy most na rzece Giełczew i zatrzymaliśmy się na chwilę przy kościele parafialnym i pomniku w Biskupicach. Kościół wybudowano w latach 1712-1727 i wielokrotnie przebudowywano nadając mu ostatecznie formę jaką możemy podziwiać obecnie. Same Biskupice należały dawniej do dóbr biskupów krakowskich i przez pewien czas miały nawet prawa miejskie i wszystkie związane z tym przywileje. Utraciły je jednak, tak samo jak wiele innych miast na Lubelszczyźnie po upadku powstania styczniowego i już nigdy ich nie odzyskały.
Od pomnika skręciliśmy w prawo i ulicą przy remizie OSP przeszliśmy na miejscowy kirkut. Zostało na nim tylko kilka zdewastowanych macew. Żydzi z Biskupic ”zniknęli” w czasie drugiej wojny światowej, wywiezieni do obozów zagłady. Macewy zostały użyte jako podbudowa pod miejscowe drogi. Na terenie kirkutu, można wyraźnie zauważyć zarysy średniowiecznego grodziska obronnego. Nie znalazłem jednak informacji na temat dokładniejszej lokalizacji czasowej jego funkcjonowania. 
Śnieżna droga w okolicach Biskupic - fot. Tomasz Banach
Kiedy zeszliśmy ze wzgórza cmentarnego, wróciliśmy tą samą drogą pod pomnik, by następnie skręcić w prawo. Początkowo wędrowaliśmy jedną z ulic osady w kierunku lasu. Przy ostatnich zabudowaniach miejscowości zatrzymaliśmy się przy przydrożnym krzyżu, który jak się dowiedzieliśmy od tamtejszych mieszkańców postawili w czasie wojennej nocy nieznani partyzanci. Dalej gruntowa drogą doszliśmy do niewielkiego zagajnika, wzdłuż którego maszerowaliśmy w pięknej, zimowej scenerii. 
O 10-tej na skraju lasu zrobiliśmy kilkunastominutową przerwę śniadaniową, podczas, której był czas na łyk gorącej herbatki i szybką przekąskę. Po odpoczynku wyruszyliśmy dalej, by po następnych kilkudziesięciu minutach dojść do skraju lasu. Tutaj skręciliśmy w lewo. Po polach hulał dość dokuczliwy wiatr powodujący zawieje śnieżne. Na szczęście śniegu na polach nie było zbyt wiele i nie utrudniało to w znaczący sposób wędrówki.
Po przejściu ok. kilometra kiedy doszliśmy do nowo wybudowanej ambony myśliwskiej, okazało się, że nasz przewodnik, kol Marek zmylił drogę i skręciliśmy na ostatnim skrzyżowaniu zbyt wcześnie. Nie było innego wyjścia, trzeba było wracać. Nawet najlepszemu znawcy okolicy, może się zdarzyć, że zgubi trasę. Czymże byłaby wędrówka, gdyby wszystko, co się podczas niej wydarzy, dałoby się z góry przewidzieć? W końcu sama nazwa mówi, że wyruszyliśmy na „Rajd w nieznane”, więc takie niespodzianki są naturalne i czasami nawet wskazane, po to by wędrowanie nie było zbyt monotonne.
Kiedy wróciliśmy na szlak skręciliśmy w lewo i przez śnieżne pola podążyliśmy w kierunku miejsca bitwy w okolicach Fajsławic. Przez niewielkie zaspy przemknęła sarna, zatrzymując się na chwilę i przyglądając się dziwnemu dla niej zjawisku jakim była nasza grupa, spacerująca w środku zimy po odludnych terenach. Najpierw ujrzeliśmy stojący na polu metalowy krzyż poświęcony powstańcom styczniowym. Na umieszczonej na nim tabliczce znajduje się następującej treści inskrypcja: „W tym miejscu 24 VIII 1863 roku bohaterskie oddziały Powstańców Styczniowych z partii Rudzkiego, Wagnera, Kryńskiego pod głównym dowództwem generała Kruka, stoczyły krwawa bitwę z rosyjskim zaborcą. 163 nieznanych bohaterów oddało życie za wolność i niepodległość. Ich prochy spoczywają na miejscowym cmentarzu. Cześć ich pamięci”. Pod krzyżem zapaliliśmy znicze.
Kilkadziesiąt metrów od krzyża, na skraju lasu, stoi głaz – pomnik poświęcony pamięci powstańców
Uczestnicy rajdu pod pomnikiem Powstańców Styczniowyvh -
fot. Tomasz Banach
styczniowych. Pamiętam to miejsce, gdyż 7 lat temu byłem na jego odsłonięciu. Inskrypcja na pomniku brzmi: „Podczas Powstania Styczniowego 24 sierpnia 1863 roku pod Fajsławicami, na okolicznych polach i w pobliskim lesie, powstańcy pod dowództwem gen. Heydeneriha „Kruka” stoczyli bitwę z wojskami rosyjskimi. W boju poległo 161 powstańców z oddziałów Józefa Rudzkiego, Hermana Wagnera i Karola Kryńskiego. Większość poległych spoczywa na starym cmentarzu parafialnym w Fajsławicach. Pomnik ten w 143 rocznicę bitwy ufundowało społeczeństwo gmin Fajsławice i Trawniki. Fajsławice – Trawniki 1 X 2006”. Obok pomnika druga maleńka sosna zwyczajna wyhodowana przez leśników polskich z nasion poświęconych przez papieża Benedykta XVI podczas pielgrzymki do Polski posadzona w ramach projektu „papieskie drzewa Jana Pawła II i Benedykta XVII w Polsce i na Ukrainie”. Drzewko posadzono w rocznicę śmierci Jana Pawła II w kwietniu 2010 roku. 

Przed pomnikiem zapaliliśmy znicze i zatrzymaliśmy się na chwile wysłuchując ciekawej opowieści prezesa Jurka na temat bitwy jej przyczyn, przebiegu i następstw jakie za sobą niosła. Bitwa pod Fajsławicami była jedną z większych bitew powstania styczniowego, chociaż jakby trochę zapomniana przez historię. Jedynie w niewielu źródłach można znaleźć jakieś istotne informacje na jej temat. Tym bardziej ciekawym było to o czym opowiadał Jurek. Jego wiedza historyczna na temat wydarzeń jakie miały miejsce na tych polach w 1863 roku zobrazowały nam bitwę. Stojąc na niewielkim wzniesieniu gdzie stoi pomnik, można było oczami wyobraźni przenieść się na pole bitwy, zakończonej co prawda porażką, ale jakże pełną bohaterstwa i oddania sprawom Ojczyzny.
Po oddaniu hołdu poległym powstańcom wyruszyliśmy w dalszą drogę w kierunku Trawnik. Przez pola przebiegł wystraszony przez nas zając. Dawno nie widziałem zajęcy na polach. Wytrzebiły je drapieżniki i niestety kłusownicy, których wciąż jeszcze można spotkać we wsiach położonych nieopodal obszarów leśnych, czy rozległych pól. Oznaką tego, że do celu naszej wędrówki jest już niedaleko był widok elewatora zbożowego i wierz kościoła w trawnikach. Weszliśmy na drogę dobrze mi już znaną z październikowego rajdu po tych okolicach. Drogą tą przeszliśmy do samej miejscowości, gdzie na działce naszego przewodnika kol. Marka rozpaliliśmy ognisko. 
Przy ognisku - fot. Tomasz Banach
Przy ogniu nie zabrakło oczywiście pieczonych kiełbasek, turystycznych rozmów i czegoś na rozgrzewkę, bo pogoda była mroźna. Zawsze podkreślam, że nie ma nic lepszego a niżeli zimowe ognisko, na zimowym rajdzie. Dobrze, że ogniska to już tradycji „Rajdów w nieznane”.
Posileni wyruszyliśmy z gościnnej działki kol. Marka i udaliśmy się na stacje kolejową w Trawnikach. Mając jeszcze kilkanaście minut do odjazdu pociągu poszedłem obejrzeć zabytkową wierzę ciśnień, która pierwotnie służyła do napełniania wodą kotłów parowozów zatrzymujących się na stacji. Jakoś poprzednim razem, gdy byłem w Trawnikach ten obiekt mi umknął. Może przez to, że nie był dobrze widoczny, zasłonięty liśćmi drzew porastającymi jego otoczenie. Szkoda, że tak ciekawy obiekt popada powoli w ruinę. Mógłby stanowić całkiem ciekawą atrakcję turystyczną Trawnik.
Kiedy podjechał pociąg załadowaliśmy się do ciepłych przedziałów i wyruszyliśmy w drogę powrotną do Lublina. Przejeżdżaliśmy przez stację w Biskupicach, z której rano rozpoczęliśmy naszą wędrówkę. W Lublinie pożegnałem się z uczestnikami dzisiejszego rajdu i Wszyscy rozeszli się do domów. Teraz tylko pozostaje czekać na kolejny „Rajd w nieznane”, który już za niecały miesiąc bo 2 lutego. Mam nadzieje, że uda mi się na niego wyruszyć. Już nie mogę się doczekać. Wszystkich spragnionych pieszych wędrówek zachęcam do „łazikowania”.


Już wkrótce kolejne wspomnienia z moich wędrówek i wycieczek
JUŻ DZISIAJ ZAPRASZAM DO LEKTURY

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz