sobota, 7 marca 2020

Czas ładowania baterii, czyli krótka wycieczka w plener w poszukiwaniu śladów przedwiośnia.

Las - Osiedle Zamczysko Zamość
Od zawsze kochałem piesze wycieczki. Zarówno te dalsze, zorganizowane w postaci rajdów, jak i te indywidualne, krótsze po najbliższej okolicy. Zawsze były i są one dla mnie okazją do tego by naładować rozładowane baterie, co teraz po zimie jest szczególnie ważne. Marzył mi się już od dawna zimowy wypad w teren, jednak tegoroczna zima nie rozpieszczała nas swoją pogodą i nie było zbytnio wiele okazji do takich spacerów. Brak śniegu, temperatury w większości dodatnie, wszędobylskie błoto sprawiły, że jak do tej pory, taki zimowy spacer pozostaje w sferze niespełnionych marzeń.
Kiedy w końcu wyszło słońce, a temperatura przypomniała nam, że w kalendarzu mamy już marzec postanowiłem wyruszyć na poszukiwanie śladów przedwiośnia. Nie była to co prawda jakaś wielka eskapada, a raczej popołudniowy spacer, ale i tak pozwolił mi on po obcować z otaczającą mnie przyrodą, a co chyba najważniejsze z... samym sobą.
Paśnik - fot. Tomasz Banach
W czwartek, po południu założyłem moje stare trekingi, zarzuciłem na plecy plecak i ruszyłem do najbliższego lasu. Wstyd się przyznać, ale mam do tego miejsca kilkaset metrów od miejsca mojego zamieszkania, a tak naprawdę nigdy do końca nie eksplorowałem tego miejsca. Okazało się ono bardzo ciekawe. Niewielki las położony w okolicach zamojskiego zalewu urzekł mnie swoim pięknem i spokojem. Mimo, że do centrum Zamościa jest stąd stosunkowo blisko (widać szczyty katedry i wieżę dzwonnicy jak na dłoni), to jest tutaj cicho i spokojnie. 
Podczas wędrówki mijałem liczne podmokłe rozlewiska, kanały leśne, by w końcu usiąść na położonej za lasem łące, by spotkać tam dziką zwierzynę w postaci stada saren... niestety były one szybsze od migawki mojego sprzętu fotograficznego i nie udało mi się ich uwiecznić. Obiecałem sobie jednak, że odwiedzę to miejsce kiedyś o wschodzie słońca i zaczaję się z aparatem, by uwiecznić ożywioną dziką przyrodę. Nad głową przeleciał mi klucz żurawi, kilka bażantów wyskoczyło na łąkę z ukrycia, za które służyła im kępa łoziny... Coś cudownego!
Łąka przy lesie - fot. Tomasz Banach 
Wiosenne już słońce pięknie komponowało się ze ścianą, budzącego się do życia po zimowej przerwie lasu. Kiedy już po rozkoszowałem się ciszą i zagłębieniem się w swoją duszę, postanowiłem dokładniej zbadać leśne ostępy. Bardzo mi ta wędrówka pomogła i kiedy słońce piękną poświatą, przenikającą miedzy pniami i konarami drzew chyliło się ku zachodowi, postanowiłem wyruszyć w drogę powrotną.
Już teraz wiem, że mam całkiem blisko domu miejsce, w które mogę zawsze się udać, kiedy tylko najdzie mnie na to ochota. Mam zamiar z tego dobrodziejstwa przyrody korzystać jak najczęściej w ramach moich skromnych możliwości czasowych... Może nie koniecznie sam... Mam nadzieję odbyć kolejne piesze spacery, odnowić w ten sposób również swoją przewodnicką wiedzę o cudownych szlakach pieszych, położonego tuż za miedzą Roztocza. Zachęcam Wszystkich Was do aktywnego spędzania wolnego czasu. Zawsze możemy zebrać się w grupę i razem wyruszyć na spotkanie przygody na łonie przyrody.   

Więcej zdjęć z wędrówki na moim Facebooku

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz