niedziela, 15 marca 2020

Rozpocząć wędrówkę wraz ze Słońcem... czyli relacja z rannego spaceru do lasu

Sarenki hasają w najlepsze - fot. Tomasz Banach 
Już od dłuższego czasu czekałem na moment, w którym wstanę z łóżka przed świtem i tak jak za dawnych lat, kiedy to w mojej aktywności dominowała turystyka piesza, znów wyruszę w leśne ostępy, by wraz ze Słońcem witać nowy dzień.
Odwlekał się jednak ten moment w czasie.., a to pogoda była nieodpowiednia, a to wstać mi się nie chciało.. a to nastrój był nieodpowiedni.. Zawsze znajdowała się jakaś wymówka. Kiedyś, kiedy zaczynałem swoją przygodę z łazikowaniem raczej by mi to nie przeszkadzało.. Czas, pogoda nastrój, zmęczenie... Nic nie było w stanie powstrzymać mnie przed tym by wyruszyć w podróż ku przygodzie.. chociażby na chwilę, chociażby nie daleko... Ważne by wciąż przed siebie, wciąż goniąc za przygodą i za odkrywaniem nowego, tego co za zakrętem.. tego co jeszcze nie odkryte... nieznane... Chyba się jednak starzeję, bo staję się coraz bardziej nostalgiczny i coraz ciężej mi się zmotywować do wyruszenia na wędrówkę.
Wschód słońca - fot Tomasz Banach
Dziś przyszedł odpowiedni moment. Mróz skuł kałuże i osuszył wiosenne błota, szton okrył uśpione jeszcze po zimie trawy. Czerwona słoneczna poświata przenikająca od wschodu zapowiadała piękną pogodę. Na dodatek głowa, pełna kłębiących się myśli rozterek, przemyśleń domagała się pilnego zastrzyku świeżego powietrza i ciszy leśnych ostępów. 
Wyruszyłem wiec z domu o 5:30, kiedy słońce dopiero wyruszało na wędrówkę po nieboskłonie. W związku z utrudnieniami komunikacyjnymi na spacer wybrałem się do pobliskiego lasu, który ostatnimi czasy stał się dla mnie swoistą "Świątynią dumania", oazą spokoju i idealnym miejscem do spacerów i rozmyśleń. Mróz dawał się nieco we znaki, ale za to powietrze było przejrzyste i rześkie.. Świetnie działało na mój organizm po ciężkiej, praktycznie bezsennej nocy. Wyruszyłem szukać więc lekarstwa na rozterki mojej rozkołatanej duszy. czas więc ruszyć w drogę..
Samiec bażanta na leśnym dukcie - fot. Tomasz Banach
Ptaki już od dawna nie spały, dokazując wesoło... Ich radosny śpiew działał na mnie kojąco. Próbowałem rozpłynąć się w ramionach otaczającej mnie przyrody i nie myśleć o doczesnych sprawach otaczającej mnie rzeczywistości. Niestety nie da się do końca od niej uciec... a raczej na chwilę wyłączyć myślenie o niej. Wsłuchany w śpiew ptaków, nucąc pod nosem poetyckie teksty SDM-u, czy też Wojtka Belona ruszyłem w las. Po drodze spotkałem dumnie spacerującego środkiem leśnego duktu bażanciego samca, który głośnym krzykiem oznajmiał swoją obecność. Spojrzał na mnie ciekawie, nieco nie ufnie i zadzierając do góry ogon dumnie pomaszerował do swoich codziennych obowiązków, polegających zapewne o tej porze na zapełnieniu "wola" świeżym śniadaniem wygrzebanym z pod warstwy zmarzniętej nieco ściółki. po jego obfitych kształtach i lśniących piórach można sadzić, że na brak pożywienia nie narzekał. Troszkę mu chyba pozazdrościłem pełnego brzucha, bo sam byłem jeszcze przed śniadaniem. Takiemu to dobrze...
Rowy melioracyjne - fot Tomasz Banach
Po tym jakże miłym spotkaniu ruszyłem dalej by zagłębić się w leśne ostępy, których podmokłe podłoże, dzięki nocnemu spadkowi temperatury, podczas deszczowej aury były dla mnie trudno dostępne. tutejszy las poprzecinany jest licznymi kanałami i rowami melioracyjnymi odprowadzającymi swe wody przepływającej niedaleko rzeki Topornicy. 
Kiedy już przechodziłem na drugą stronę lasu by rozgrzać nieco zgrabiałe ręce i uszy przy wznoszącym się coraz wyżej na piedestał nieba słońcu usłyszałem, początkowo cichy, pojedynczy trzask łamanej suchej gałęzi w zaroślach po mojej prawej stronie. Chrust trzasnął jeszcze kilka razy, teraz już bardziej intensywnie i znacznie wyraźniej. Tablet, który wziąłem ze sobą trzymałem w ręku, więc gotowość była pełna. Już teraz żałowałem, że nie miałem ze sobą stabilniejszego sprzętu z lepszym obiektywem. Może kiedyś uda mi się jeszcze takiego dorobić by dzielić się zdjęciami w lepszej jakości. 
Pląsająca parka - fot. Tomasz Banach
Po chwili, na drogę która wędrowałem wyskoczyła nieco zdziwiona moją obecnością para saren. Po pokonaniu duktu stanęły zaciekawione moją obecnością, przyglądając mi się z uwagą. Nie wykazywały zbytniego lęku, a ja nie chcąc ich płoszyć przystanąłem również. Po chwili wzajemnej obserwacji postanowiliśmy nie wchodzić sobie w drogę. Pierwszy ruszył w skokach dorodny Rogacz kryjąc się w wysokich trawach niekoszonych łąk. Pani sarna, czyli stosując terminologię łowiecką koza postanowiła, jak to kobieta nieco dłużej po pozować do mojego obiektywu i przyjrzeć mi się uważniej. Kiedy już zaspokoiliśmy swoją wzajemną ciekawość postanowiła dołączyć do swojego partnera i w kilku skokach pokonała otwartą przestrzeń, by również skryć się w wysokich zaroślach, błyskając w moją stronę białym tyłeczkiem. jeszcze tylko na chwilę zatrzymała się, odwróciła w moją stronę jakby na pożegnanie i tyle ich widziałem. Może jeszcze kiedyś się tutaj spotkamy. Pierwsze lody zostały przełamane.
Wiata przy wejściu do lasu - fot. Tomasz Banach
Po tak miłym spotkaniu postanowiłem wyruszyć do domku... Słońce stało już wysoko nad lasem, a ja przypomniałem sobie, że jestem strasznie głodny... No zwierzątka już po śniadaniu, a ja głodny po lesie chodzę. Musze częściej wychodzić, by po obcować z przyrodą. Polecam to Wam Wszystkim, zwłaszcza w tym ciężkim czasie. 
Wszyscy zalecają pozostanie w domach w tym trudnym czasie kiedy zmagamy się z epidemia koronawirusa, ale nie oznacza to, że nie powinniśmy zażywać spacerów po świeżym powietrzu.. Samotne wędrówki na pewno nikomu nie zaszkodzą.. Ja podczas dzisiejszego wyjścia nie spotkałem ani jednej osoby, a gdybym nawet spotkał, to pozdrowiłbym ją z bezpiecznej odległości i poszedł swoją drogą. Nic tak nam nie szkodzi jak nuda i brak zajęcia, które skutkuje głupimi wpisami na fb, których sam dzisiaj, niestety nie po raz pierwszy, stałem się atakiem... Niektórym lekarz wręcz powinien zalecić jakieś pozytywne zajęcie. Uważajcie na siebie i dbajcie o swoje zdrowie... idźcie do lasu, na łąki czy pola.. a nie do marketów i większych skupisk ludzkich. Pozdrawiam cieplutko Kochani!     

Więcej zdjęć z dzisiejszej wycieczki znajdziecie na mojej stronie na FB
Wystarczy "kliknąć" TUTAJ

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz