sobota, 15 listopada 2025

Skarby Lubelszczyzny - Listopadowy spacer nad Tanwią

O czym szumią "szumy" - fot. Tomasz Banach

Listopad na Roztoczu ma swój własny rytm. Ciszę przerywa tu tylko szelest liści i jednostajny szept rzeki, który tego miesiąca brzmi jakby odrobinę głębiej, poważniej. Ilekroć wyruszam na szlak Rezerwatu „Nad Tanwią”, mam wrażenie, że idę spotkać się ze starym przyjacielem — takim, który zawsze wita się inaczej, choć pozostaje przecież tym samym. A jesienią… och, jesienią to miejsce potrafi zaczarować nawet mnie, człowieka, który był tu setki razy.

Tylko szum, szum, szum... - fot. Tomasz Banach
Szlakiem w dół ku wodzie. Wchodzę w las i od razu czuję, jak igliwie miękko ugina się pod stopami. Zapach mokrej ziemi miesza się z aromatem opadłych liści, a powietrze jest chłodne, jakby ktoś przetarł je srebrnym pędzlem. Idę dalej, w stronę rzeki, i wiem, że za chwilę usłyszę dźwięk, który od lat niezmiennie mnie wzrusza. Najpierw nieśmiało, jak szept dziecka — potem wyraźnie, rytmicznie: szum, szum, szum… To słynne szumy na Tanwi, niewielkie progi rzeczne i wodospady, które dały temu miejscu jego wyjątkowy charakter. Każdy z nich brzmi nieco inaczej — jedne jak przesypywany piasek, inne jak potok śmiechu, jeszcze inne jak bicie serca ukrytego wśród drzew. Czasem stoję nad nimi dłużej, niż pozwala mi plan wycieczek, bo trudno się oprzeć temu wodnemu koncertowi.

Jesień wszystko odmienia - fot. Tomasz Banach
Rzeka, która niesie legendy. A Tanew… to rzeka, o której mówi się tu szeptem. Miejscowi od dawna wierzą, że płynie nią nie tylko woda, ale też dawne opowieści. Jedna z legend głosi, że jej nurt prowadzi śladami nieszczęśliwych kochanków, którzy uciekali przed gniewem możnego rodu. W miejscu, gdzie dogonił ich los, woda miała „rozszlochać się” na kamieniach — i tak narodziły się szumy. Inna opowieść mówi o duchu strażnika puszczy, który przemierza tutejsze lasy, zamieniając się czasem w mgłę unoszącą się nad rzeką o świcie. Mówią, że ci, którzy idą szlakiem z dobrym sercem, poczują jego obecność jako ciepły powiew — nawet w najzimniejszy listopadowy dzień. Czy to prawda? Nie wiem. Ale wiem, że coś tu jest. Coś, co nie pozwala przejść obojętnie.

Magia Roztocza... - fot. Tomasz Banach
Rezerwat, który zmienia twarz. Są takie miejsca, które za każdym razem wydają się nowe — i Rezerwat Nad Tanwią należy właśnie do nich. Wiosną szumiały tu kwietne dywany zawieszone między brzegami. Latem — zielony tunel, przez który słońce przemykało w złotych smugach. Jesienią… dziś… kolory zmęczone, ale piękne, jakby natura robiła ostatnie poprawki przed zimowym snem. Nawet sama Tanew jesienią płynie inaczej. Ciemniejsza, głębsza, jakby bardziej zadumana. I ja zawsze staję się tu choć odrobinę bardziej uważny.

Wędruj z nami... - fot. Tomasz Banach

Idźmy razem. Gdy wracam ścieżką po drugiej stronie rzeki,  mijam turystów — jedni zagubieni w mapach, inni zamyśleni nad szumami, jeszcze inni po prostu uśmiechają się do lasu. I wtedy zawsze myślę, że warto ich poprowadzić, pokazać zakątki, których nie znajdzie się w przewodnikach, opowiedzieć legendy, o których nie przeczyta się w folderach. Bo Roztocze to nie tylko piękne widoki. To opowieści, które czekają, by je odkryć. Dlatego — jeśli masz ochotę zanurzyć się w listopadowym lesie, posłuchać szumów, poznać tajemnice Tanwi i poczuć magię Roztocza o każdej porze roku — zapraszam w drogę. Pójdziemy razem. A ja z przyjemnością opowiem Ci wszystko, co wiem — i to, co wciąż próbuję odszukać między drzewami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz